Już w ten weekend nastąpi zmiana czasu z zimowego na letni. W nocy z soboty 25 marca na niedzielę 26 marca należy przestawić zegarki z godziny 2.00 na 3.00. Tym samym spać będziemy o godzinę krócej.
W Polsce ze zmianą czasu bywało różnie. W niektórych latach ją stosowano, w innych rezygnowano ze zmiany i dopiero od 1983 r. nieprzerwanie dwa razy do roku zmieniamy czas.
Uzasadnieniem dla zmiany czasu jest dostosowanie pory, gdy jest widno do aktywności ludzi. Podobno wpływa ona także na zwiększenie bezpieczeństwa na drogach. Tyle z korzyści. Co do wad, to dla wielu osób symboliczne przestawienie zegarka, jest problemem i kilka dni muszą przyzwyczajać się do nowej pory wstawania. Dodatkowo zmiana czasu powoduje zamieszanie w transporcie publicznym. Przy zmianie czasu na zimowy pociągi stoją jedną godzinę, a przy zmianie czasu na letni mają godzinne opóźnienia. I takie zmiany rodzą także koszty.
Dwa razy do roku wszędzie pojawiają się informacje o zmianie czasu, o hipotetycznych korzyściach i o realnych wadach tego rozwiązania. I dwa razy do roku jest on leitmotiv’em wielu rozmów i dyskusji. W przeszłości, gdy nie było rozwiniętej technologii i ludzie szli spać ” z kurami”, a wstawiali gdy zapiał kogut, faktycznie zmiana czasu mogła mieć sens. Tylko skąd nasi przodkowie wiedzieliby, że zmienił się czas? Nie było TV, radia czy internetu. Teraz, gdy technologia jest rozwinięta, większość z nas także po zmroku pracuje czy jest aktywnych w inny sposób, zmiana czasu wydaje się nie mieć sensu. Jednak to właśnie teraz dwa razy do roku, media mają temat, który mogą „wałkować” w nieskończoność.
Zatem, kto najbardziej korzysta na zmianie czasu? Wniosek nasuwa się sam: to chyba właśnie media!