Electronic Arts oraz DICE i współpracujące zespoły (Criterion, Motive, Ripple Effect), działają pod nazwą Battlefield Studios, oficjalnie zaprezentowali 24 lipca 2025 roku pierwszy zwiastun Battlefield 6 – pierwszy pełnoprawny tytuł serii od czasu nieudanej premiery Battlefield 2042.
Kampania na pierwszy plan
Zwiastun skupia się przede wszystkim na kampanii jednoosobowej, co stanowi rewers do polityki multiplayer-only z 2042. Akcja toczy się w nowoczesnym świecie, gdzie konflikt rozgrywa się między NATO a prywatną firmą wojskową Pax Armata, finansowaną przez państwa byłego NATO, której celem może być wzbudzenie globalnego chaosu.
Destrukcja w centrum uwagi
Filmik prezentuje imponującą skalę zniszczeń: helikoptery zderzają się z budynkami, mosty się zawalają, miasta zapadają się, a żołnierze szturmują płonące ulice. Gra stawia wyraźnie na destrukcję otoczenia jako taktyczną przewagę – powrót do legendarnych momentów z Battlefield 3 i Bad Company.
Klasyczna formuła powraca
W zwiastunie ukazana jest drużyna czterech żołnierzy reprezentujących klasy znane z poprzednich odsłon: Assault, Engineer, Medic i Support. To jasny sygnał, że seria wraca do klasycznego modelu rozgrywki z jednoznaczną strukturą ról.
Wydarzenia przed nami
Pełny pokaz multiplayera zaplanowano na 31 lipca 2025 roku. Wydarzenie zapowiada się jako największy moment w historii Battlefielda – studio ma ujawnić mapy, tryby wieloosobowe (zarówno tradycyjne, jak i nowe), a także pierwsze rozgrywki transmitowane przez streamerów z Los Angeles, Berlina, Paryża i Londynu (z kolejnym wydarzeniem w Hongkongu 2 sierpnia).
Dlaczego zwiastun budzi nadzieję?
- Powrót do klasyki: kampania, destrukcja środowiska i klasyczny system ról.
- Odbudowa zaufania po krytycznym odbiorze Battlefield 2042.
- Wysokie ambicje — EA planuje dotrzeć do ponad 100 milionów graczy, łącząc kampanię, multiplayer i tryb battle‑royale na wzór Warzone.
Battlefield to gra owiana legendą – seria, która od debiutu w 2002 roku (z Battlefield 1942) na nowo zdefiniowała pojęcie wojennego FPS-a. Jej znakiem rozpoznawczym zawsze były olbrzymie mapy, starcia z udziałem pojazdów oraz nieprzewidywalna, dynamiczna rozgrywka z pełną destrukcją otoczenia. Przez lata Battlefield nie tylko zdobywał miliony graczy na całym świecie, ale też stał się kulturowym punktem odniesienia – dla jednych nostalgicznym wspomnieniem bitwy o Wake Island, dla innych nowoczesną symulacją pola walki. Powrót do korzeni, który zwiastuje nowa odsłona, może więc być czymś więcej niż kolejną grą – próbą odbudowania zaufania i przywrócenia marce jej dawnego blasku.
Justyna Walewska
