W ostatnich tygodniach praktycznie nie widzieliśmy dyktatora Korei Północnej, na żadnych wystąpieniach publicznych, zdjęciach, albo relacjach ze spotkań. Amerykański wywiad twierdzi, że jest on ciężko chory i znajduje się w stanie krytycznym. Czyżby nadchodził czas przetasowań na północnokoreańskiej scenie politycznej, a rolę następcy ostatniego z Kimów miałaby przejąć siostra Kim Dzong Una?
Amerykański wywiad twierdzi, że 12 kwietnia Kim Dzong Un przeszedł operację serca. Z tego powodu nie brał udziału w ważnych obchodach państwowych, co automatycznie wywołało całą lawinę spekulacji. Tymczasem Kim Jo Dzong, siostra Kim Dzong Una zdobywa sobie coraz szersze wpływy w partii i wszystko wskazuje na to, że została namaszczona na jego prawą rękę, a może wręcz zastępczynię lub następczynię. Czy kobieta ma szansę opanować partię i armię Korei Północnej?
Kim Jo Dzon została niedawno mianowana szefową Departamentu Propagandy i Agitacji , który często nazywany jest „partią w partii”. To bez wątpienia wielki sukces 31-latki i potwierdzenie jej wpływów w państwie. Co więcej, jej wystąpienia są coraz częściej transmitowane przez północnokoreańską agencję informacyjną KCNA.
ZOBACZ TEŻ: Sytuacja w Rosji dramatycznie się POGARSZA. Władymir Putin się tego nie spodziewał
Kim Jo Dzong miała już m.in. okazję obrazić Koreę Południową, której protesty wobec kolejnych północnokoreańskich prób rakietowych nazwała „szczekaniem przestraszonego psa” oraz pochwalić list Donalda Trumpa, który zapowiadał gotowość do pomocy w walce z ewentualną epidemia koronawirusa w Korei Północnej.
Kim Dzong Un pozwolił jej napisać i wygłosić zjadliwe oświadczenie o Korei Południowej. Jest wyraźnie gotowy pozwolić swojej siostrze stać się jego alter ego
– tłumaczy Youngshik Bong z Instytutu Studiów Północnokoreańskich Uniwersytetu Yonsei w Seulu.
Czy faktycznie Kim Dzong Un przeszedł operację serca, tego nie jesteśmy w stanie potwierdzić. Na pewno jednak coś niedobrego się z nim dzieje, skoro nie pokazuje się publicznie, omija uroczystości państwowe i sesje parlamentu w Pjongjangu. Być może po prostu z racji na swoją tuszę i problemy z zdrowotne obawia się koronawirusa?