Plaże w Acapulco w Meksyku doświadczyły tego zjawiska po raz pierwszy od ponad pół wieku. Woda morska po zmroku zaczęła nabierać pięknej niebieskiej poświaty. Jak do tego doszło i czy nieobecność ludzi na plażach ma z tym cokolwiek wspólnego?
„Winowajcą” całego zamieszania jest bioluminescencyjny plankton, którego niesamowitą właściwością jest właśnie świecenie po zmroku. Cudowny spektakl widziało na żywo zaledwie kilka osób będących w okolicy. W związku z epidemią koronawirusa turystów w Acapulco nie ma, dlatego niewielu było świadków tego wspaniałego zjawiska.
ZOBACZ TEŻ: Palacze bezpieczniejsi przed koronawirusem? Zaskakujące wnioski naukowców
Oczywiście w sieci zawrzało, bowiem popularność zdobyła sobie teoria, że podobnie jak wiele innych zjawisk przyrodniczych tak i to jest zasługą ogólnoświatowej kwarantanny, izolacji i ograniczenia wpływu ludzi na środowisko. Tym jednak razem nie ma to nic do rzeczy.
Les comparto unas fotografías tomadas anoche en Puerto Marqués, Acapulco, donde se registró el arribo de millones de organismos con bioluminiscencia.
🙏🏻 Cuidemos nuestro único y bendito HOGAR 🌎. ¡ RT! #DiaDeLaTierra pic.twitter.com/ZQK3yqo7KJ— Antonio Esquinca (@aesquinca) April 22, 2020
Do sprawy odniósł się biolog i Enrique Ayala Duval, który wytłumaczył dokładnie jak powstaje takie zjawisko:
Bioluminescencja to światło powstałe w wyniku reakcji biochemicznej, w której biorą udział lucyferyna (białko), tlen cząsteczkowy, ATP (adenozynotrifosforan) i enzymem lucyferaza. Lucyferyna zostaje utleniona z udziałem lucyferazy, który przyśpiesza reakcję, a ATP zapewnia energię niezbędną do przeprowadzenia reakcji
Na innych plażach Meksyku takie zjawiska mają miejsce znacznie częściej, zazwyczaj rokrocznie, np. na Isla Holbox, a także w Parku Narodowym Chacahua.