Dzięki unijnej dotacji na festynie w Mszanie można było raczyć się golonką, ale według radnych jej nie było. Sprawą zajęła się prokuratura. Sytuacja choć wydaje się błaha, może mieć poważne konsekwencje.
Sprawa sięga aż do listopada 2015 roku i festynu „Mszańskie Smaki Jesieni”. Komisja rewizyjna znalazła fakturę na zakup golonek za kwotę 1500 złotych i radnym się przypomniało, że tego przysmaku na imprezie nie było.
„Mięso miało trafić do uczestników festynu. Na tym festynie nie było ani kości, ani skóry, ani golonka” – zarzeka się radny Piotr Kuczera, który zaczął głośno pytać: co stało się z mięsiwem? Na organizację imprezy gmina otrzymała niecałe 82 tys. zł brutto dotacji z UE. Radni z komisji rewizyjnej znaleźli fakturę na 173 kg golonki za ok. 1474 zł.
Szuka ich i policja, i prokuratura. Podczas kontroli wydatków na projekt wyszło na jaw, że mogło dojść do poświadczenia nieprawdy, a to już poważny zarzut. Urzędnicy na razie czekają na zakończenie policyjnego śledztwa.
Sprawa opiera się na zeznaniach świadków, którzy golonki nie widzieli. „Ale są tacy, którzy pamiętają, że golonkę jednak jedli” – mówi Marcin Felsztyński, Prokurator Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim.
Ze zdjęć opublikowanych na stronie gminy można wywnioskować, że na festynie było ponad 100 osób. Ze 173 kg golonki można natomiast przygotować około 360 porcji mięsa. Więc każdy na imprezie powinien dostać golonkę, a jeszcze by zostało…
Jak zapewnia dyrektor GOKiR Rafał Jabłoński:
„Część mięsa została wykorzystana na dwóch imprezach organizowanych przez GOKiR Mszana w tym samym miesiącu. Zapewniam jednocześnie, że ani ja, ani żadna inna osoba zaangażowana w przygotowanie Mszańskich Smaków Jesieni nie wykorzystała choćby jednej golonki prywatnie”.
Źródło: dziennikzachodni.pl/foto:pixabay.com
kd