Czescy producenci i urzędnicy wytaczają kolejne – choć podobne jak poprzednio – działa. Tym razem atakują w mediach nasze służby weterynaryjne.
„Inspekcje każdego kraju unijnego dokładnie kontrolują produkcje żywności – i tę kierowaną na rodzimy rynek, i na eksport, by zapewnić, że jest bezpieczna i najwyższej jakości. Niestety weterynarze nie wszędzie pracują tak, jak powinni, a nasi nie są w stanie skontrolować całej importowanej żywności. Import rośnie dynamicznie i do ciągłego jego monitoringu potrzebowalibyśmy dziesięć razy więcej ludzi”.
I wprost została wskazana… Polska, gdzie – jego zdaniem – służby weterynaryjne przechodzą „restrukturyzację i pilnują swoich pozycji zamiast kontroli”.
Jak podaje „Puls Biznesu”, oliwy do ognia dolał jeszcze Miroslav Toman, prezes Izby Spożywców w Czechach, który zaapelował, by czeski rząd zakazał importu z Polski.
Sprawę komentuje Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii:
„Strona czeska nie sygnalizowała nam, żeby do tego kraju miały masowo napływać produkty złej jakości z Polski. Jesteśmy zdziwieni takimi wypowiedziami w mediach. Zachęcamy do bezpośredniego kontaktu, a nie przez prasę”.
PAP/foto: pixabay.com
kd