Czegoś takiego Szczecinianie na pewno się nie spodziewali. W miniony piątek nad ich głowami słychać było donośne brzęczenie podobne do dźwięku silnika sporego samolotu. Ale na bezchmurnym niebie nie było żadnej maszyny. To co mieszkańcy miasta mogli obserwować nad głowami wprawiło niektórych w strach i osłupienie.
Pan Paweł był jednym ze świadków tego niecodziennego zjawiska. Opowiedział o wszystkim dziennikarzom „Głosu Szczecińskiego”. Jak mówi na początku myślał, że nad jego domem fruwa dron, jednak po chwili zobaczył potężną chmarę owadów.
ZOBACZ TEŻ:Dramatyczne poszukiwania 4-latka. Chłopiec zgubił się… w wysokiej trawie!
Początkowo nie wiedział, z czym ma do czynienia. Widok był przerażający, bowiem nie wiadomo było, czego spodziewać się po roju owadów. Po chwili wielka chmara podzieliła się na kilka mniejszych grup i jedna z nich wylądowała wprost w ogrodzie pana Pawła !
Mężczyzna zrozumiał wtedy, że ma do czynienia z pszczołami. Zaczął szukać pomocy w Internecie, o rady pytał wśród pszczelarzy. Dowiedział się m.in., że na pomoc straży pożarnej raczej nie ma co liczyć, na szczęście zgłosił się do niego jeden z pszczelarzy, który zaoferował, że usunie rój.
Po kilkudziesięciu minutach mężczyzna przyjechał z przenośnym ulem, który na kilka godzin pozostawił w ogrodzie pana Pawła. W tym czasie wszystkie pszczoły łącznie z królową przeniosły się do tego tymczasowego lokum i mogły zostać przeniesione do pasieki pszczelarza. Teraz ich żywot będzie zabezpieczony, a one odwdzięczą się produkcją wyśmienitego miodu.
Pszczelarz oszacował, że w roju z ogrodu pana Pawła znajdowała się około 30 tysięcy owadów. Cała chmura, która przeleciała nad Szczecinem mogła być nawet dziesięć razy większa.
fakt24.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne/ pixabay