Poza śląskimi kopalniami, w których wielu górników jest zakażonych, jak wynika z testów przesiewowych, choć większość choruje bezobjawowo, pojawiło się nowe ognisko epidemii w Sieradzu. Jej centrum stał się miejscowy szpital, w którym zakaziło się co najmniej 80 osób. Władze miasta i mieszkańcy boją się, że wirus krąży już wśród nich. Dlatego zdecydowano o powrocie do części zdjętych obostrzeń.
Wczoraj w Sieradzu wykryto koronawirusa u 80 osób – 40 z nich to pracownicy szpitala, a 35 pacjenci. O pięciu przypadkach nie mamy dokładniejszych informacji. Tak dużo nowych zachorowań w stosunkowo niedużym, bo 40-tysięcznym mieście musi budzić spory niepokój. Tym bardziej, że większość obostrzeń została już zniesiona i ludzie wrócili do niemalże normalnego życia.
ZOBACZ TEŻ: 10 lat temu ukrył w górach skrzynię skarbów. W czasie jej poszukiwań zginęło 5 osób
W związku z tym prezydent Sieradza podjął decyzję o powrocie do części obostrzeń, które do tej pory były niesione w całym kraju. Paweł Osiewała poinformował, że w mieście na powrót zamknięte zostaną place zabaw, siłownie na świeżym powietrzu oraz Sieradzkie Centrum Kultury pozostanie dalej zamknięte.
Przypominam Wam to od kilku miesięcy myjcie dokładnie ręce, noście maseczki i rękawiczki tam gdzie jest to konieczne, ograniczcie wyjścia z domu do niezbędnego minimum – tylko w ten sposób możemy ustrzec siebie i innych przed zarażeniem
– napisał na swoim Facebooku prezydent Osiewała.
Dzisiejszy poranny raport Ministerstwa Zdrowia mówi o 205 nowych przypadkach koronawirusa, jednak wśród nich nie ma ani jednego przypadku z województwa łódzkiego. Obecnie Ministerstwo Zdrowia mówi o zamknięciu sieradzkiego ogniska – i oby tak faktycznie się stało.