Do zaskakującego zdarzenia doszło w Poznaniu na terenie zakonu Salezjanów. Skonfliktowany ze swoimi braćmi ks. Michał Woźnicki odprawiał nabożeństwo, kiedy pojawili się policjanci. Chcieli oni wylegitymować zgromadzonych na co nie zgodził się ksiądz. W końcu użyli oni środków przymusu bezpośredniego.
Do całego zdarzenia doszło w poniedziałek rano. Ks. Michał Woźnicki przyjął do pokoju, z którego zrobiono kaplice grupę wiernych. Gdy szykował się do odprawienia kolejnej mszy pojawiła się policja, która została wezwana przez Salezjan zawiadamiających, iż duchowny łamie obostrzenia.
„W tym miejscu gospodarzem jest Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Proszę uklęknąć” – powiedział ks. Woźnicki do policjantów.
Funkcjonariusze zażądali jednak od wszystkich zgromadzonych dowodów osobistych. Duchowny był nieugięty i powiadomił, iż obecnie odbywa się nabożeństwo. Wówczas policjanci zagrozili użyciem siły.
„Przepraszam, ale pan ma zasłoniętą twarz, więc obawiam się, że wtargnęli do mnie intruzi albo złoczyńcy” – powiedział ksiądz i rozpoczął modlitwy. Wówczas policjanci zdecydowali się wynieść wpierw ministranta, a następnie samego duchownego Woźnickiego.
W związku z tym oburzeniem i krzykiem zareagowali zgromadzeni wierni. „To jest kaplica! Kim wy jesteście?” – krzyczała jedna ze zgromadzonych. „Zostawcie, panowie! My się tylko modlimy. Zostawcie nas” – wołała kobieta.
Nagranie z tego zdarzenia znalazło się w sieci.
https://twitter.com/PiotrZytnicki/status/1318160805838336005
Do zdarzenia odniosła Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.
„Do tych zachowań miało dochodzić podczas obrzędu religijnego na terenie domu zakonnego. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, potwierdzili, że prowadzący nabożeństwo, a także jego uczestnicy, nie zastosowali się do nakazu zasłaniania ust i nosa, nie zachowali także wymaganych odstępów – powiedziała PAP Iwona Liszczyńska.
Źródło: Onet
Foto: You Tube/ To i owo (zrzut ekranu)