Koniec MdM-u? Tego boją się wszyscy młodzi, którzy w niedalekiej przyszłości planowali zakup mieszkania, ale planowali przede wszystkim skorzystać z pomocy, proponowanej przez państwo. Według prezesa KZR SM Jana Sułowskiego – największy potencjał, niejako „uśpiony” w programie Mieszkanie plus ma właśnie Krajowy Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych.
Program Mieszkanie plus jest jedną ze składowych NPM – zakłada m.in. powstanie tanich mieszkań na wynajem z możliwością dojścia do własności. Średni czynsz w mieszkaniu na wynajem, bez uwzględnienia kosztów eksploatacji oraz mediów, ma wynieść od 10 do 20 zł za mkw. W opcji najmu z docelowym wykupem mieszkania stawka czynszu ma wynieść ok. 12-24 zł za mkw.
Program skierowany jest głównie do rodzin wielodzietnych oraz do osób o niskich dochodach, ale prawo ubiegania się o najem mają mieć wszyscy obywatele. Nowe lokale mają powstać m.in. na gruntach wniesionych do tzw. banku ziemi. Inwestycje w ramach Mieszkania plus powstaną na gruntach pozyskanych z trzech źródeł: jednostek samorządu terytorialnego, skarbu państwa i spółek z jego udziałem, oraz inwestorów prywatnych.
„W latach 2011-2015 udział spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego w całym rynku wyniósł 2,4 proc. Prym wiedli inwestorzy indywidualni – 54,4 proc. oraz deweloperzy – 40,3 proc., a udział inwestorów gminnych, Towarzystw Budownictwa Społecznego oraz zakładów pracy wyniósł łącznie 2,8 proc.” – przypomina Sułowski.
Zdaniem prezesa KZR SM (zrzeszającego 86 spółdzielni z całej Polski) projekt „Narodowego Programu Mieszkaniowego (NPM) jest odpowiedzią na osiągnięcia minionych ośmiu lat, charakteryzujących się głównie tym, że ówczesny rząd postanowił uwolnić się od rozwiązywania problemów mieszkaniowych państwa, oświadczając w expose sejmowym, że mieszkania wybudują sobie obywatele sami, a urzędnicy im w tym ewentualnie pomogą”.
Dlatego ważne jest przypomnienie, że „praktyczna likwidacja budownictwa lokatorskiego i własnościowego spowodowała, że sfera budownictwa mieszkaniowego została zdominowana przez model rynkowy, w którym mieszkanie stało się towarem, własnością prywatną, a o możliwości zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych decydowała zdolność pokonania bariery cenowej” – powiedział Jan Sułowski.
Prezes uważa, że w obecnej sytuacji „oczywistym jest, że największy potencjał, niejako „uśpiony”, znajduje się w budownictwie spółdzielczym. I takie jest przesłanie zawarte w tym programie (NPM – PAP), co jest sygnałem optymistycznym po latach minionych. Znajduje to odzwierciedlenie w zakładanym rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej poprzez aktywizację nowego budownictwa”.
Obecnie najistotniejsza jest, zdaniem Sułowskiego, „eliminacja wszelkich barier blokujących budownictwo lokatorskie, jak i możliwość przekształcania tych praw oraz poprawa dostępności mieszkań dla osób niezamożnych lub nieposiadających wystarczającej zdolności kredytowej, np. poprzez budownictwo na wynajem”. Dodał w rozmowie z PAP, że „obecnie najbardziej wyczekiwana jest ustawa o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (tzw. rządowa), najbardziej kompleksowa, konsultowana m.in. ze spółdzielniami. Pozwoli ona na udział spółdzielni w programie Mieszkanie plus”.
„Decyzje w tej sprawie będą podejmować spółdzielnie samodzielnie, mierząc możliwości własnym potencjałem ekonomicznym i organizacyjnym. Ze względu na różne uwarunkowania techniczne, możliwości pozyskiwania terenu i wykonawcy, jak i standardu budowanych mieszkań – jakiekolwiek odnoszenie się do ceny 3 tys. zł za mkw może mieć jedynie charakter spekulacyjny.”
źródło: PAP
fot.: Pixabay
KG