Niespełna 51-letnia (ur. 25 kwietnia 1972 r.) Monika Richardson miniony weekend spędzała bardzo aktywnie. Niestety miała wypadek.
Dziennikarka i przedsiębiorczyni – właścicielka szkoły językowej na weekend wybrała się do osady w województwie warmińsko-mazurskim. Tam zdarzył się wypadek i to z jej własnej winy.
Monika Richardson przebywała w jednym z ośrodków turystyki konnej i tam też galopowała po lesie. Do wypadku doszło właśnie podczas takiej jazdy – dziennikarka bowiem spadła z konia!
Spadłam z konia w galopie dzisiaj. (…) Do lasu pojechałam na Lusi, to młoda, bardzo wysoka kobyłka. Trochę wybijała w galopie, ale upadek zaliczyłam wyłącznie z własnej winy. Po prostu się spięłam.
– przyznała.
Na szczęście poza potłuczeniem, pani Monice nic poważniejszego się nie stało. Swój upadek traktuje jako sygnał do przemyśleń:
Teraz siedzę obolała i myślę dlaczego i po co mi się to przydarzyło. Jak wykminię, to Wam powiem.
– obiecała.
Jak widać dziennikarka tego typu sytuacje uznaje za powód do analizy – czy może była nazbyt zdenerwowana? Za mało skoncentrowana podczas jazdy?
Zobacz też:
Ivan Komarenko straci polskie obywatelstwo? Jest apel do Prezydenta!
Wyświetl ten post na Instagramie