Listonosz – jedna z tych profesji, które w zbiorowej wyobraźni wciąż trwają gdzieś pomiędzy dzieciństwem a codziennością, między wiejskim krajobrazem a klatką schodową w bloku z wielkiej płyty. To postać rozpoznawalna, może nieco archaiczna, ale wciąż nieodzowna. A jednak – jak się okazuje – coraz częściej również nieobecna.
Z danych Poczty Polskiej wynika, że brakuje dziś ponad tysiąca listonoszy. Praca ta, przez dekady kojarzona z prestiżem, stabilnością i społeczną misją, traci na atrakcyjności. W kraju, który jeszcze do niedawna opierał komunikację na przesyłkach papierowych, w wielu miejscach po prostu nie ma już komu doręczać listów
Sygnały ostrzegawcze
W Krakowie, Warszawie, Lublinie, ale też w wielu mniejszych miejscowościach, rejonów bez stałego doręczyciela przybywa. Efekty są natychmiastowe i łatwe do zaobserwowania – przesyłki nie docierają na czas, awiza zastępują realny kontakt, a mieszkańcy coraz częściej rezygnują z tradycyjnych usług pocztowych. Samorządy alarmują, ale reakcje pozostają symboliczne. Sektor państwowy rozkłada ręce – Poczta Polska nie jest w stanie zapewnić konkurencyjnych warunków zatrudnienia.
Zawód z misją, ale bez środków
Na papierze wszystko się zgadza – umowa o pracę, pakiet socjalny, stabilność. W rzeczywistości: niskie pensje, fizyczna praca niezależna od pogody, ogromna odpowiedzialność i coraz większe obciążenie obowiązkami. Przeciętny listonosz obsługuje dziś znacznie większy rejon niż jeszcze kilka lat temu. W miastach bywa to możliwe, na wsiach – często niewykonalne.
Trudno tu mówić o równowadze: pensje doręczycieli nie nadążają za rosnącą inflacją ani za poziomem życia. Mimo że to zawód „z misją”, jak często mówi się o nim w narracjach Poczty Polskiej, sama misja okazuje się niewystarczającą motywacją. Wiele osób wybiera więc inne drogi – mniej romantyczne, ale bardziej opłacalne.
Kto zastąpi listonoszy?
Proces ten wpisuje się w szerszy kontekst zmian na rynku pracy: automatyzacja, outsourcing, platformizacja usług. W niektórych krajach europejskich przesyłki doręczają już firmy kurierskie, w innych – mieszkańcy odbierają je z punktów samoobsługowych. Polska, choć wciąż przywiązana do modelu państwowego operatora, coraz wyraźniej dryfuje w stronę takiego modelu.
Niepokojące jest jednak co innego – za znikaniem listonoszy nie idzie równoległa modernizacja usług. Poczta Polska, choć obecna w dyskusji publicznej głównie w kontekście problemów, nadal pełni kluczową funkcję społeczną. To jedyna instytucja zdolna do obsługi przesyłek wyborczych, urzędowych, sądowych. Brak listonoszy nie jest więc tylko logistyczną niedogodnością, ale także potencjalnym zagrożeniem dla funkcjonowania państwa.
List do przyszłości
Warto przy tym pamiętać, że zawód listonosza to coś więcej niż tylko funkcja doręczyciela. To również nośnik lokalnych więzi, świadek codzienności, pośrednik między światem instytucji a intymnym porządkiem domów. Jego zanik oznacza nie tylko problemy w logistyce, ale także symboliczną utratę fragmentu wspólnego świata.
Nie chodzi więc wyłącznie o to, by znaleźć nowych pracowników. Pytanie brzmi raczej: czy jako społeczeństwo wciąż chcemy, by ktoś do naszych domów przychodził nie tylko z przesyłką, ale też z obecnością, która mówi: „ktoś tu jeszcze zagląda, ktoś jeszcze pamięta, że istniejemy”.
źródło zdjęcia: http://pixabay.com/pl/photos/smerf-smerfy-list-mi%C5%82osny-koperta-139454/
Anna Miller
