Szerokim echem poniosła się w świecie mody informacja o tym, że Gucci rezygnuje z naturalnych futer w najnowszej kolekcji na 2018 rok. Szkoda tylko, że tak niewiele osób zauważyło miałkość argumentacji żywcem przeniesionej z lewackich wieców i pseudonaukowych spotów.
Futra syntetyczne, które zagościć mają w najnowszej kolekcji marki Gucci, podobnie jak inne im podobne produkty wykonane są z pochodnych ropy naftowej i pod względem składu bliżej im do zalewających nasz świat foliowych torebek niż do ekskluzywnych okryć, które to miałyby okazać się zbawienne dla środowiska.
Który wariant jest bardziej korzystny dla środowiska naturalnego? Stawianie na produkcję sztucznych materiałów, których technologia produkcji jest wysoce niekorzystna dla ekosystemu i których proces rozkładu trwa kilka tysięcy lat? Czy może działanie zgodnie z kierunkiem wytyczonym przez naturę, czyli wykorzystywanie naturalnych futer zwierząt gospodarskich utrzymywanych w najlepszych warunkach, które biodegradacji ulegają w zaledwie kilka lat?
W telewizji, prasie i Internecie tyle mówi się o biednych męczonych zwierzątkach przetrzymywanych w bestialskich warunkach. Nic bardziej mylnego. Kiedy już otrzepiemy się z kurzu ekolewackich manipulacji i włączymy tryb myślenia samodzielnego, łatwo dojdziemy do wniosku, że hodowla zwierząt na futra jest niezwykle specyficzna. Na czym ta specyfika ma polegać? Ano na tym, że produktem finalnym jest tu futro. To proste – kiedy hodowca chce uzyskać jak najwyższą cenę za swój produkt, musi zapewnić zwierzętom jak najlepsze warunki. Mówiąc bardziej obrazowo, gdy porównamy sobie hodowle zwierząt futerkowych z choćby chlewniami czy chowem drobiu, to zestawienie klarować się będzie jak na linii wiejska chata – Wersal.
Skutki propagandy ekoterrorystów – jako jeden ze światowych liderów branży futerkowej – odczuje Polska. Nasi przedsiębiorcy produkują najwyższej jakości futra dostarczane do wiodących producentów. Tylko w ujęciu rocznym ta branże generuje ponad 2.5 miliarda złotych dochodu. Dzięki temu Polska zamyka wymianę rolną z zagranicą z bilansem dodatnim.
Gucci chce dbać o ekologię. Tak mówi. Szkoda tylko, że w swojej – szczytnej skądinąd idei – zapomina o tym, że zwierzęta futerkowe żywią się pozostałościami po produkcji mięsnej. Jest tego bagatela – w samej tylko Polsce – 750 tys. ton rocznie. Gdyby nie np. norki, te odpady musiałyby zostać spalone, co z „dbałością o środowisko w myśl zasady zrównoważonego rozwoju” ma niewiele wspólnego.
Gucci pyta, a co z tuszkami zwierząt futerkowych? Czy aby nie będą zatruwać środowiska? Otóż nie, bo także te elementy zwierząt futerkowych wykorzystuje się w rolnictwie. Tuszki przerabiane są na mączkę mięsno-kostną służącą do skarmiania w gospodarce akwarystycznej. Nawet odchody służą jako nawóz. Słowem – nic się tu nie marnuje.