W Morągu w województwie warmińsko-mazurskim wydarzyło się coś zupełnie niewyobrażalnego. 15-letnia Patrycja – zwyczajna nastolatka – zaczęła uskarżać się, że potwornie boli ją noga. Ciągłe odsyłanie od lekarza do lekarza skończyło się tragicznie.
Dramat rozegrał się w piątek 18 stycznia. Rano Patrycja z mamą rozpoczęła objazd lekarzy i specjalistów w kilku miastach Nikt nie udzielił jej właściwej pomocy. Przed godziną 18 nastolatka już nie żyła. Jak mogło do tego dojść?
Matka z córką była w szpitalu w Morągu. Tam otrzymały skierowanie do lekarza chirurga. Była również w szpitalu w Olsztynie, gdzie „sprostowano” to pierwsze skierowanie i zdecydowano, że dziewczynkę powinien przyjąć ortopeda
– tłumaczy prokurator Zbigniew Świderski z Prokuratury Okręgowej w Ostródzie.
ZOBACZ: Niemal nago wspinała się po górach. Zginęła w fatalnych okolicznościach
Kobieta przedstawiła wstrząsający opis ostatnich godzin życia swojego dziecka. Patrycja strasznie cierpiała, nie pomagały żadne silne środki przeciwbólowe, a lekarze odsyłali ją z kwitkiem lub kazali przyjmować apap!
Nie pomogli specjaliści ani w Morągu, ani Olsztynie, ani przyjmujący prywatnie ortopeda z Bartoszyc. W domu stan nastolatki gwałtownie się pogorszył. Dziewczyna straciła przytomność, a jej mama nie mogła dodzwonić się na pogotowie by wezwać karetkę. Patrycja zmarła tego samego dnia po godzinie 17.
Prokuratura podejrzewa, że mogło dojść do błędu w sztuce lekarskiej. Na piątek zaplanowano sekcję zwłok nastolatki. Ma ona wyjaśnić co tak właściwie się stało. Musimy przyznać, że sprawa jest bardzo tajemnicza i czekamy na dalsze informacje.
wp.pl/ foto: screenshot/zdjęcie ilustracyjne