Od 20 maja tego roku w życie wchodzi nowe prawo, które zakłada, że każda paczka papierosów wyprodukowana w Polsce musi zostać objęta elektronicznym systemem, który będzie ją śledził od momentu opuszczenia fabryki aż do sklepu, w którym ktoś ją kupi. Problem w tym, że system informatyczny wciąż nie powstał, a nawet właściwa ustawa nie została jeszcze uchwalona! Co czeka palaczy w maju?
Zarejestrować się w elektronicznym system będzie musiało około 100 tysięcy podmiotów – producentów, hurtowni, sklepów, stacji benzynowych i innych, które handlują papierosami. Tymczasem jak na razie poza nałożonym obowiązkiem, nie poszły żadne regulacje prawne – ustawa lub rozporządzenia.
Całe zamieszanie dlatego, że Polska ma dołączyć do europejskiego systemu kontroli wyrobów tytoniowych, co ma pomóc walczyć z szarą strefą. Jeśli system nie powstanie na czas, to branża tytoniowa poniesie horrendalne straty – 80% jej produkcji trafia bowiem na eksport. Dlaczego więc tak ważne przepisy i system wciąż są w sferze planów?
Projekt ustawy trafił do sejmu już w kwietniu 2018 roku. Jednak przyjęty został dopiero 20 lutego. 20 marca zajmie się nim Senat i jeśli go przyjmie, to potrzebny będzie jeszcze podpis prezydenta. Pozostają więc niespełna dwa miesiące na stworzenie funkcjonalnego i działającego systemu elektronicznego. Czy to jest w ogóle możliwe do wykonania?
W grze są ogromne pieniądze, nie tylko producentów, ale także państwa, wszak 80% ceny każdej paczki papierosów to przeróżne podatki i opłaty.
Jeżeli ustawa nie zostanie przyjęta jak najszybciej, nierealne będzie wprowadzenie systemu przez podmioty z branży tytoniowej i handel – powiedziała dziennikarzom „Rzeczpospolitej” Grażyna Sokołowska, członkini zarządu Imperial Tobacco Polska.
Co nas wtedy czeka? Skoro prawo zakłada, że od 20 maja bez rejestracji w systemie żadna paczka papierosów nie wyjdzie z fabryki, to w naszych sklepach może ich zabraknąć. Prawdziwa apokalipsa dla palaczy. Czy rząd, producenci i handlarze zdążą na czas?