Karol Strasburger to bez wątpienia król polskich sucharów. Ale czasem potrafi też opowiedzieć coś szczerze i od serca. Tak właśnie potraktował wywiad dla tygodnika „Świat&Ludzie”, w którym opowiedział co nieco o swojej rodzinnej historii i innych aspektach swojego życia.
Karol Strasburger został zapytany przez dziennikarzy o pochodzenie swojego nazwiska. Na wstępie przyznał, że nie jest do końca pewny, lecz opowiedział ciekawą historię:
Zawiera jednak w wymowie 'Strasse’ (spolszczone Stras), co znaczy 'ulica’ i 'burger’, czyli 'obywatel’. Gdyby to tłumaczyć z przymrużeniem oka, to 'Bürgerstrasse’ oznaczałoby: ulica 'obywatela’. Myślę, że gdyby żył mój ojciec, to mógłbym go o znaczenie nazwiska zapytać. Nie zdążyłem. O naszych korzeniach zaczęliśmy rozmawiać, gdy on był starszym człowiekiem…
Prezenter wspomniał też co nieco o swojej o 38 lat młodszej miłości – Małgorzacie Weremczuk, z którą związał się jakiś czas po śmierci swojej żony:
Małgosia zaraża mnie optymizmem i życiową energią. Jest jej wszędzie pełno, ma liczne grono znajomych i jest bardzo lubiana. Podziwiam ją. A ona czerpie z mojego doświadczenia. Wprowadziłem ją np. w świat tenisa, nauczyłem lepiej jeździć na nartach. Czujemy się ze sobą dobrze i bezpiecznie
Karol Strasburger przyznał też, że nie czują potrzeby formalizowania związku, ale jeśli nawet do tego dojdzie, to na pewno nie w błysku fleszy.
teleshow.wp.pl/ foto: screenshot