Z perspektywy widza film porno wydaje się czystą „przyjemnością” i wielu wyobraża sobie, że życie aktora, bądź aktorki filmów dla dorosłych musi być niezwykle ciekawe. Prawda jest zgoła odmienna, co postanowiła ujawnić Madison Missina. Australijka postanowiła wyłamać się z tłumu i opowiedzieć jak jest naprawdę. 35-letnia aktorka wie co mówi, ponieważ z branżą porno związana jest od dobrych kilku lat i wzięła udział w ponad 200 produkcjach.
Missina uważa, że kariera aktorki filmów dla dorosłych była jej najgorszą życiową decyzją. Kobieta przyznała, że seks przed kamerami jest „przereklamowany” i bolesny. Nijak ma się do rzeczywistości i rzadko zdarzało jej się odczuć prawdziwą przyjemność. Często stosunek jest wymuszony i robiony na siłę, ponieważ między występującymi aktorami nie ma głębszych relacji. Australijka przyznała, że nikomu tego nie poleca, ponieważ po filmie, którego produkcja trwa wiele godzin bardzo boli ją macica i jajniki. Gwiazda porno zdradziła, że na planie filmowym przeżyła najgorszy seks w życiu.
Równie źle wygląda to z perspektywy faceta, który żeby stanąć na wysokości zadania musi nafaszerować się Viagrą. Australijka podzieliła środowisko, w którym pracuje. Jedni ją bronią inni nienawidzą. Missina uważa, że robi to w trosce o młodych ludzi. Przestrzega, że bycie aktorem/aktorką porno ma destrukcyjny wpływ na życie prywatne i prowadzi do wielu problemów, które z wiekiem się pogłębiają.
źródła: dailymail.co.uk, foto youtube.com, instagram.com