Marta paliła przez ponad dwadzieścia lat. Każdego dnia wypalała po dwie paczki papierosów. 6 czerwca 2015 roku sięgnęła po swojego ostatniego papierosa. Zobacz, w jaki sposób udało jej się pokonać ten destrukcyjny i niezdrowy nałóg.
Pod koniec maja rozbolało mnie gardło. Nie miałam gorączki ani żadnych innych objawów, chciałam więc wyleczyć się sama. Po tygodniu raczenia się ogólnodostępnymi tabletkami do ssania (z dodatkiem alkoholu) i ziołowymi specyfikami na chrypkę czułam się coraz gorzej. Ból był taki, że zaczęłam bać się każdego przełknięcia śliny i oddechu. I choć papierosy „pomagały” mi dotąd na każdy inny ból, nie licząc migrenowego oczywiście, teraz wywoływały ból jeszcze większy. Zatem w sobotnie popołudnie zapaliłam ostatniego papierosa, a w popołudnie poniedziałkowe poszłam do lekarza – tak swoją historię rozpoczyna dziennikarka Marta Mizuro.
Spotkanie z lekarzem dało jej siłę. Mężczyzna nie pouczał jej, nie dawał rad. Powiedział po prostu…
Pali pani? – zapytał specjalista
Od soboty nie – przyznałam.
To da pani radę!– przekonywał doktor.
Marta trzy tygodnie wytrzymała na tzw. detoksie. Nie sięgała po papierosy. W trakcie urlopu zdała sobie sprawę, że po zaprzestaniu palenia pływa jej się znacznie lepiej, łatwiej. Po odstawieniu papierosów zaczęła się również delektować przyprawami, przestała solić potrawy. Marta zaczęła wizualizować swoje wnętrzności, które wracają do dawnej, zdrowej formy sprzed nałogu nikotynowego. Każdego dnia miała wrażenie, że jej zdrowie uległo znacznej poprawie.
Nowy, zdrowy nałóg?
Marta dotychczasowy nałóg zastąpiła miłością do biegania. Przyznaje, że bieganie to idealny sposób na odstresowanie i zachowanie właściwej harmonii.
Regularne przebieżki pomagają mi osiągnąć spokój i dystans na co dzień. Bywa jednak, że biegam nadprogramowo, by rozładować naprawdę wielkie napięcia. Takie jak choroba i śmierć bliskiej mi osoby – ciężkie przeżycie, które dla mnóstwa ludzi mogłoby stać się powodem, by wrócić do nałogu. Byłam już jednak na tyle silna, że biegałam już wyłącznie dlatego, żeby jakoś to znieść i zachować siły oraz zdolność podejmowania decyzji
Zobacz też: Chciała uciec z gdańskiego psychiatryka. Wymyśliła z koleżanką plan doskonały!
Źródło: Historia dziennikarki Marty Mizuro