17-letnia Kamila zaginęła w niedzielę. Wyszła z domu swej babci i ruszyła do internatu, w którym mieszkała w tygodniu. Niestety, nigdy tam nie dotarła. We wtorek dokonano wstrząsającego odkrycia.
17-latka mieszkała z babcią w niewielkiej wsi na Dolnym Śląsku, w Rembiszowie koło Mirska. W tygodniu przebywała jednak w internacie, aby mieć bliżej do szkoły w Lubomierzu, do której uczęszczała. Miniony weekend również spędzała u babci. W niedzielę po południu wyszła z domu, by ruszyć do internatu.
ZOBACZ TEŻ: Ksiądz Tymoteusz SZYDŁO podjął SZOKUJĄCĄ DECYZJĘ! Przyznał się, że…
Niestety, nie dotarła tam aż do wieczora. Przestała odbierać telefon. Przerażona babcia poinformowała policję. W poniedziałek rozpoczęły się poszukiwania nastolatki, które po 24 godzinach przyniosły dramatyczny finał. Zaledwie kilkaset metrów od domu babci znaleziono ciało 17-latki.
Najpierw poszukujący jej policjanci dostrzegli plecak. Potem rozładowany telefon. Zaś tuż obok, w rowie leżały zwłoki Kamili. Nastolatka miała twarz zanurzoną w wodzie. Co też mogło się tam wydarzyć?
Informacje podawane przez fakt24.pl mówią o tym, że wokół leżało kilka butelek po alkoholu. Policjanci wstępnie wykluczyli też w zdarzeniu udział osób trzecich. Jednak jak na razie jest za wcześnie na wyciąganie daleko idących wniosków. Więcej będzie wiadomo po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Jej wyniki powinniśmy poznać w najbliższych dniach.
Czy na miejscu doszło do nieszczęśliwego wypadku czy było to może celowe działanie 17-latki, lub jednak osoby trzeciej? Ta tajemnicza sprawa z pewnością przez długi czas będzie budzić zainteresowanie i kontrowersje.