Mariusz Max Kolonko to jeden z najpopularniejszych polskich dziennikarzy. Pomimo że nie jest już korespondentem z USA, to kiedyś robił furorę w sieci.
Mariusz Max Kolonko już od młodych lat zajmował się dziennikarstwem i pracą w mediach. Już jako student w latach 80. prowadził program radiowy „Zapraszamy do trójki”. Ukończył też dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim oraz politologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Pod koniec lat 80, jeszcze za komuny, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam rozpoczął pracę jako korespondent dla „Panoramy”. Później pracował niemal dla wszystkich większych polskich stacji telewizyjnych: TVN, TVP, TV4, CBS. Bardzo często też kręcił materiały dokumentalne z życia w Ameryce. Po dosyć długiej przerwie, znany dziennikarz założył swój kanał na YouTube, gdzie z początku komentował sprawy polityczne. Szybko zrobił ogromną furorę, jego filmy oglądały miliony.
Niestety tak już nie będzie, ponieważ…
Mariusz Max Kolonko stracił dla znacznej części jego widowni autorytet, rzetelność i wiarygodność dziennikarską. Prócz analizowania rzeczywistości, dziennikarz próbował ingerować w sprawy polityczne naszego kraju. Miał założyć partię #R – Revolution, na której czele miał stać on. Wielu osobom się to nie spodobało, bo dziwne oracje Kolonki zaczęły przypominać sekciarstwo.
Sam wielokrotnie mówił o sobie „generał”, a swoich członków politycznych nazywał „żołnierzami”. Jeden z tych „żołnierzy” Robert Stalka wyjawił jak to wyglądało zza kulis: „Czy Revolution to sekta? Czym dłużej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że tak (…) Max nas urabiał wszystkich po kolei mówiąc np. że jest nas 2 mln. To ostatecznie okazało się zwykłą bzdurą (…) np. jeśli ktoś śledzi jego Facebooka i Youtube’a, to jest liczony jako dwie osoby”.
Jak mówi dalej: „Nie mogliśmy powiedzieć, co my uważamy. (…)To wszystko szło stopniowo. Na koniec mówił nam, że nie możemy robić nic sami, bo on jest generałem i mamy się go bezwarunkowo słuchać.
ZOBACZ: Marcin Rola poznał powód pożaru w Australii! Okazało się, że są one wynikiem…
Wielu jego dawnych widzów zarzuca mu sekciarstwo i to, że stracił milionowe poparcie wśród młodych, polskich internautów. Jak czytamy na portalu „Spider’s Web”: „nie jest ani politykiem, ani cenionym dziennikarzem, ani charyzmatycznym vlogerem. Tylko panem ze schowka na miotły, który zraził do siebie wszystkich i raczej już o nim nie usłyszymy.”
Źródło: „Do rzeczy”, „Spider’s Web”