Życie na koszt podatników jako poseł ma swoje plusy. Praca jest stabilna, często niezbyt wymagająca. Wszystko zależy od naszego podejścia do obowiązków i motywacji, z jakimi idziemy do parlamentu. Ta posłanka po ostatniej swojej kadencji zderzyła się z brutalnymi realiami…
72-letnia Bożena Sławiak to była posłanka PO, pełniąca mandat w latach 2007-2015. Znaleźć w internecie jakieś osiągnięcia poselskie pani Bożeny jest niezwykle trudno, prawdopodobnie więc przez 8 lat była jedną z tych posłanek, które po prostu głosowała jak partia kazała. W 2015 roku nie kandydowała po raz kolejny i boleśnie zderzyła się z rzeczywistością. Zamiast 8-9 tysięcy złotych uposażenia poselskiego dostała 1600 złotych emerytury… Musiała zrobić coś, żeby przeżyć, tym bardziej, że była zupełnie sama.
Bożena Sławiak zaczęła szukać dodatkowej pracy. Wkrótce była polska parlamentarzystka trafiła do Niemiec, gdzie… zaczęła zajmować się osobami starszymi! 72-letnia kobieta, po dwóch kadencjach w sejmie musiała pojechać zajmować się swoimi niemieckimi rówieśnikami. Zgroza.
ZOBACZ TEŻ: Jej matka poszła imprezować, 3-latka z głodu jadła PROSZEK DO PRANIA. Skończyło się…
Szybko doszłam do wniosku, że jeśli chcę godnie żyć, muszę gdzieś dorobić. Praca raz była cięższa, raz lżejsza, zależało to od stanu pacjentki. Nie było łatwo, jednak w końcu znalazłam niemiecką rodzinę, u której pracuję już cztery lata
– powiedziała Sławiak gazecie „Fakt”.
Bożena Sławiak chwali sobie tę pracę:
Wszyscy mnie podziwiają, że fizycznie tak świetnie mi idzie, choć mam już 72 lata. Traktują mnie jak własną rodzinę. Mam tu pokój dla siebie, z telewizorem i internetem. Ta praca daje mi dużo satysfakcji
– mówi kobieta.
Jak twierdzi, nie tęskni za polityką, bowiem to ona właściwie zniszczyła jej życie osobiste. W 2014 roku poróżniła się ze swoim zięciem, z którym przegrała w wyborach o fotel burmistrza Sulęcina – swojego rodzinnego miasta.
Polityka tylko rozbiła moją rodzinę i sprawiła, że zostałam sama. Nie chcę już mieć z nią nic wspólnego
Ta wypowiedź, to chyba najlepsza przestroga dla tych, którzy politykę traktują zbyt serio i czasem są gotowi drzeć o nią koty ze swoimi bliskimi. Jak widać, więcej może być z tego szkód niż pożytku.