Popek to raper, osobowość i celebryta, który kilka lat temu znajdował się u szczytu swojej pato-popularności. Piszemy w ten sposób, bo swój image oparł na przedziwnych modyfikacjach ciała, jak np. tatuowanie oczu i wycinanie blizn na twarzy, a jego obsceniczne piosenki biły rekordy popularności na szkolnych dyskotekach. Dziś Popek odcina kupony od swej sławy zaś osoby, które zbytnio się na niego zapatrzyły mają spore problemy.
Był chłopak, który na twarzy wyciął sobie taką samą bliznę jak Popek. Była też dziewczyna, która wytatuowała sobie gałki oczne. Licząc na karierę w show biznesie zaryzykowała własnym zdrowiem i niestety przelicytowała. Aleksandra Sadowska, 25-letnia fanka Popka oskarża swojego tatuażystę o okaleczenie i obawia się, że wkrótce straci wzrok. Jak do tego doszło i kto jest naprawdę winien w tej sprawie?
W 2017 roku Aleksandra miała 22 lata. Zdecydowała się wówczas na zabieg wytatuowania gałek ocznych na ciemnozielono – tak samo, jak zrobił to jej idol Popek. Aleksandra liczyła, że dzięki temu będzie miała swoje 5 minut w mediach, a dzięki temu wkrótce zdobędzie szereg lukratywnych kontraktów w show biznesie. 5 minut owszem miała, ale raczej jako osobliwość i przykład skrajnej głupoty, a z show biznesu nie odezwał się zupełnie nikt. Co więcej, szybko okazało się, że tatuażysta uszkodził jej oczy!
ZOBACZ TEŻ: Odrzuciła jego zaloty, więc związał ją na łóżku i podpalił. Wyrok dla bestii z Krakowa
Aleksandra straciła czucie w jednym oku, zaś stan drugiego zaczął się coraz bardziej pogarszać. Dlatego też Aleksandra Sadowska zdecydowała się złożyć akt oskarżenia przeciwko tatuażyście, który wykonał zabieg – Piotrowi A.
Mój stan ciągle się pogarsza. Niestety, na razie lekarze nie dają mi wielkich szans na poprawę. Uszkodzenia są zbyt głębokie i rozległe. Boję się, że całkiem oślepnę
– powiedziała kobieta w rozmowie z „Super Expressem”, który na powrót nagłośnił sprawę.
Tatuażyście grozi do trzech lat więzienia. Aleksandra przyznaje, że nie sprawdziła jego kwalifikacji, a jedynie przejrzała jego portfolio. To jej wystarczyło, dodatkowo zaufała tatuażyście, który wyglądał na takiego, który wie, co robi. Niestety, wygląda na to, że nie widział. W sprawie powołano już biegłych.
Zbadali tusz, który został wpuszczony w oczy. Uznali, że był nieodpowiedni do takiego zabiegu, bo używa się go do tatuowania skóry, a nie oczu. To oczywisty dowód na to, że tatuażysta nie wiedział, w jaki sposób przeprowadzić tak delikatny zabieg. A jednak zdecydował się na to, co doprowadziło do tragedii
– przekazali pełnomocnicy dziewczyny.