Znana polska celebrytka i podróżniczka, Martyna Wojciechowska wróciła do kraju. Tego się nie spodziewała.
Gwiazda przeżyła prawdziwy szok, gdy tylko wylądowała w Polsce. Martyna Wojciechowska opublikowała post, w którym komentuje sytuacje, która ją spotkała. Podróżniczka jest zszokowana.
Celebrytka była zdziwiona tym, jak funkcjonuje największe polskie lotnisko. Martyna wracała bezpośrednim lotem ze stolicy Ghany, Akry. Tam miała do dyspozycji żele antybakteryjne, obsługa chodziła w maskach, a także mierzono jej temperaturę. W Warszawie było zupełnie inaczej.
Po przylocie do Polski, nikt nie sprawdzał podróżnych. Nie było mowy chociażby o zmierzeniu temperatury, co jest łatwym i szybkim środkiem bezpieczeństwa. Jednak nie tylko to zabolało Martynę Wojciechowską po powrocie do kraju.
Podróżniczka zauważyła drastyczną zmianę w zachowaniu ludzi. Twierdzi, że ludzie przestali ze sobą rozmawiać, a nawet na siebie patrzeć. Martynę boli to tym bardziej, że wraca z Ghany i spotkała tam bardzo otwarte i towarzyskie osoby. Twierdzi, że zachowanie rodaków spowodowane jest przez panikę wywołaną rozprzestrzeniającym się koronawirusem.
ZOBACZ: NADZWYCZAJNE środki bezpieczeństwa w autobusach. Poznaj zasady!
Martyna Wojciechowska bardziej niż wirusa, boi się właśnie paniki. Obawia się, że sytuacja w której zamykamy szkoły, kina, teatry i odwołujemy spotkania doprowadzi do izolacji. Ma w tym niewątpliwie sporo racji.
Nie ulega wątpliwości, że post Martyny jest słuszny. Na Okęciu powinny obowiązywać podwyższone normy bezpieczeństwa. Nie możemy także bagatelizować zagrożenia na co dzień. Jednak nie dajmy się zwariować. Czasami bardziej niż rocznych zapasów mąki potrzeba nam rozmowy z bliską osobą.
Wyświetl ten post na Instagramie.