Jak wyznaje aktor w najnowszej biografii „Szczerze nie tylko o sobie”:
„Byliśmy młodzi, sądziliśmy, że mamy jeszcze czas na powiększenie rodziny. Urszulka musiała myśleć o skończeniu szkoły, ja byłem u progu kariery, a dziecko to przecież obowiązki, rezygnacja z siebie, dopiero rozpoczynaliśmy życie we dwoje.”
W 1968 roku narzeczona Jerzego Urszula zaszła w ciążę. Jednak oboje zdecydowali, że to nie czas by być rodzicami i zdecydowali się zabić nienarodzone dziecko.
To, że popełnili najgorszą decyzję w swoim zyciu dotarło to do nich dopiero kilka lat później, kiedy zaczęli starania o dziecko.
„Ta decyzja na zawsze okaleczyła naszą psychikę, zrujnowała zdrowie Urszulki, nie mieliśmy też pojęcia, jak wielki to grzech.”
Przez 12 lat starali się o dziecko, jego żona leczyła się by móc zajść ponownie w ciążę. Jak wspomina aktor był to czas cierpień, zwątpień i nadziei. Kiedy godzili się już z tym, że nie dane im będzie zostać rodzicami, żona Jerzego zaszła w ciążę. Leżała przez sześć miesięcy w szpitalu. Wreszcie w 1981 roku urodził im się syn. Dali mu na imię Mateusz, nie wiedząc wówczas, że to imię znaczy Boży Dar.
Dziś jego syn, Mateusz Zelnik, ma trójkę dzieci, a on stara się być najlepszym dziadkiem na świecie.
Jak podkreśla Zelnik chce, aby jego wyznanie było przestrogą dla innych. Aborcja nie rozwiązuje problemów, ona staje się ich źródłem.
Źródło: fronda.pl