Turyści spędzający wolny czas nad polskim morzem mają powody do zmartwień. Przede wszystkim jest bardzo drogo, a planując wyjazd z rodzinom trzeba przygotować się, że za wszystko trzeba będzie słono zapłacić. Świadczą o tym reakcje urlopowiczów, którzy żalą się na wszechobecną drożyznę.
Wakacje nad polskim morzem mogą okazać się w tym roku bardzo bolesne dla naszych portfeli. Właściciele restauracji, knajp, smażalni ryb czy barów podwoili ceny i za obiad dla rodziny z dwójką dzieci trzeba teraz słono zapłacić. Przykładowo za dwa małe kawałki ryby plus frytki i standardowy zestaw surówek jeden z urlopowiczów zapłacił prawie 100 złotych! Trzeba przyznać, że cena zwala z nóg, ale to nie wyjątek, a przykładów jest całe mnóstwo. Okazuje się, że są miejsca, gdzie za podobny zestaw obiadowy zapłacimy jeszcze kilka złotych drożej! Dla wielu osób to gruba przesada i nie ma się czemu dziwić. Warto jednak pochylić się również nad losem restauratorów, którzy w minionych miesiącach w związku z pandemią koronawirusa przeżywali trudne chwile.
ZOBACZ:Przez większość swojego życia nie jadł ani nie pił! Twierdził, że to dar od (…)!
Turyści spędzający długi weekend lub urlopy narzekają przede wszystkim na ceny ryb, które są astronomiczne. Ceny za dwie porcje samej ryby wahają się w graniach od ok. 40 do 50 złotych. To bardzo dużo. Wliczając do tego dodatki wychodzi nam około 100 złotych za dwie osoby nie wliczając w to dzieci. Trzeba przyznać, ze ceny w nadmorskich miejscowościach są wstrząsające dla portfela przeciętnego Polaka i potrafią zniechęcić. Trudno się z tym nie zgodzić, dlatego wielu turystów woli zaopatrzyć się w prowiant w dyskontach i przygotować obiad samemu. W nadmorskich miejscowościach cena za kilogram dorsza wynosi aż 119 złotych kwota robi wrażenie, a wielu określa to jako wyzysk w biały dzień. Sytuacja ta powtarza się co sezon, jednak w tym roku jest naprawdę bardzo drogo.
źródła: o2.pl, foto: pixabay.com