Policjanci zignorowali zgłoszenia mieszkanki Mrągowa. Doprowadziło to do ogromnej tragedii.
Pani Barbara Rabczewska czuła się zagrożona i starała się za wszelką cenę nie wychodzić z domu. Mimo próśb o pomoc i dostarczonych dowodów policja nie pomogła kobiecie.
Pani Barbara była 49-letnią mieszkanką Mrągowa. Pracowała jako sprzątaczka, była rozwódką i miała dwóch dorosłych już synów. Przed kilkoma laty w jej życiu pojawił się sąsiad. Niestety ta znajomość nie okazała się niczym dobrym.
Kilka lat temu Pani Barbara poznała 50-latka z bloku obok. Wraz z Panem Cezarym, miejscowym mechanikiem samochodowym, wyprowadzali swoje psy. Po jakimś czasie mężczyzna zaczął się dziwnie zachowywać, co zaniepokoiło kobietę.
Cezary F. potrafił dzwonić do kobiety po 1000 razy dziennie i to z różnych telefonów. Kobieta bała się wychodzić z domu do tego stopnia, że mroziła chleb, aby tylko nie narazić się na spotkanie z sąsiadem.
Stawał z psem pod blokiem i potrafił stać po 20-30 minut, aż nie zobaczył, że ktoś się na niego patrzy i wtedy uciekał – relacjonował syn Pani Barbary
Kobieta czuła się zagrożona. Zaczęła zbierać dowody i składać zawiadomienia na policję. Mówiła funkcjonariuszom, że obawia się o swoje życie. Zgłoszeń było około 50, jednak na żadne policja nie zareagowała, aż doszło do tragedii.
We wrześniu 2018 roku Cezary F. z zimną krwią zamordował kobietę. Obserwował jej mieszkanie przez cały wieczór, a gdy Pani Barbara zasnęła, przyszedł do niej. Po drabinie dostał się na balkon, a później do mieszkania. Wszedł do sypialni i oddał osiem strzałów, która pozbawiły kobietę życia.
ZOBACZ TEŻ: TERRORYŚCI boją się Europy! Państwo Islamskie zaleca, aby…
Policjanci powinni dostać zarzuty nawet o współudział. Tak zachowują się policjanci? Oni powinni zapewniać nam bezpieczeństwo – mówi dziewczyna syna ofiary
Trzy miesiące temu sąd wznowił sprawę, oskarżając policjantów o to, że nie zareagowali wcześniej na zgłoszenia ofiary. Prokuratura umorzyła śledztwo, a Cezary F. został skierowany na obserwację psychiatryczną.