Przeciwko możliwości bezprzetargowego zlecania spółkom komunalnym przez gminy między innymi odbioru śmieci protestowała w Warszawie branża śmieciowa.
Według policji w proteście uczestniczyło około 1,5 tysiąca osób. Ludzie mieli ze sobą transparenty z napisami: „Nie zniszczyły nas koncerny, zniszczy nas polski rząd” i skandowali: „Zabijacie firmy rodzinne, żeby karmić monopole gminne”, „Polskie firmy za nic mają, mieli dbać, a zabijają”.
Jak informuje Polskie Radio, branża odpadowa uważa, że jeśli projektowane zmiany wejdą w życie, to ich efektem będzie upadek 200 polskich firm i utrata pracy przez 18 tysięcy osób. Ludzie obawiają się, że zmiany spowodują bankructwo prywatnych firm, ponieważ nowa ustawa o zamówieniach publicznych – ich zdaniem – faworyzuje przedsiębiorstwa komunalne.
Leszek Zagórski, wiceprzewodniczący Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami, wyjaśnił, że manifestacja jest spowodowana procedowanymi w Sejmie, szkodliwymi (zdaniem branży odpadowej) przepisami, które umożliwią samorządom bezprzetargowe zlecanie między innymi zadań związanych z gospodarką odpadami, spółkom komunalnym – podaje tvpinfo.pl.
– Te przepisy mogą wyrugować polskie przedsiębiorstwa z rynku gospodarki odpadami. Obawiamy się, że powstaną monopole gminne, że samorządy potworzą własne spółki, którym zlecą te zadania – powiedział Leszek Zagórski, który uważa, że nowe prawo wpłynie też na inne branże, jak np. budowlankę.
Słuszne słowa padły z ust Witolda Zińczuka, prezesa Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami, który mówił do protestujących, że aktualnie działający w branży wolny rynek zamieni się w gospodarkę centralnie planowaną o niskiej jakości usług.
– Protest ma charakter ostrzegawczo-zapobiegawczy. Liczymy na refleksję, liczymy na dobrą zmianę. Czujemy się zdradzeni i upokorzeni, że moje państwo mówi do mnie, polskiego przedsiębiorcy: nie będziesz już potrzebny – podkreślił Zińczuk.
Niestety trzeba być raczej sceptycznym w kwestii uzyskania czegokolwiek przez protestujących w tej sprawie. Zarówno lewacka Unia Europejska (która maczała palce w tych zmianach), jak i lewicowy rząd PiS preferują sektor publiczny (w tym przypadku samorządowy) nad prywatnym.
Beata Rujner