Ren Zhiqiang to gruba ryba chińskich nieruchomości. Ostatnio zdecydował się na bardzo odważny (albo głupi) krok, mianowicie opublikował list otwarty do prezydenta Chin Xi Jinpinga. Głowa państwa została w nim nazwana „klaunem”. Niedługo po tym zdarzeniu chiński miliarder rozpłynął się w powietrzu.
Sprawą zaginięcia biznesmena została nagłośniona dzięki jego przyjaciołom, którzy poinformowali agencję Reutersa o tym, że nie mogą od kilku dni skontaktować się z Ren Zhiqiangiem. Tymczasem chińskie władze oficjalnie rozpoczęły przeciwko niemu śledztwo. Gdzie podziewa się miliarder? Czy zniknął sam z siebie z obawy przed konsekwencjami swoich czynów, czy może ktoś mu w tym „pomógł”?
Co ważne Zhiqiang był członkiem komitetu nadzorującego Partię Komunistyczną. Nie był więc opozycjonistą, a raczej osobą związaną z kręgami władzy. Mimo to ostro krytykował prezydenta za, jego zdaniem, nieskuteczne działania podejmowane w związku z epidemia COVID-19.
ZOBACZ TEŻ: Kim Dzong Un ma nowe zadanie dla koreańskich kobiet. Daje 100 dolarów za godzinę
Biznesmen od dawna już krytykował chińskiego prezydenta, przede wszystkim w internecie – na blogach internetowych i serwisach społecznościowych. W 2016 roku został nawet zawieszony za taką działalność na okres jednego roku w strukturach Partii Komunistycznej.
Co dzieje się z miliarderem? Ludzie tacy jak on raczej nie znikają nagle i bez śladu. Czyżby we wnętrzu chińskiej Partii Komunistycznej trwał ostre rozgrywki wewnętrzne?