Mija tydzień od kinowej premiery filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Przez ten czas obejrzało go ponad milion osób i kontrowersje wokół tej produkcji nie cichną. Głos w sprawie zabrał podróżnik Wojciech Cejrowski. I jak to zwykle u niego – było na ostro!
Cejrowski podzielił się swoimi przemyśleniami w rozmowie z Andrzejem Rudnikiem. Jak przyznał, nie zamierza oglądać filmu, aby mieć o nim wyrobione zdanie. Zastosował w tym celu „barwne” porównanie:
Nie muszę oglądać filmu, żeby zawierzyć opinii innych osób, tak jak nie muszę oglądać własnej kiszki stolcowej, ale mogę zaufać lekarzowi, który wprowadził tam sondę (…) od tyłu mi wprowadził wziernik. Ja ufam lekarzowi, który widział ten film. Nie muszę sam oglądać filmu z własnego tyłka. I w odniesieniu do filmu „Kler” mam dokładnie tak samo. Mogę też z samego opisu przedstawionego przez Smarzowskiego wywnioskować, że wysmażył kaszanę. Ja tego nie chcę oglądać.
ZOBACZ: Lublin: zatrzymano młodego kleryka. Grozi mu nawet 12 lat więzienia!
Opinia, którą wygłosił Cejrowski nie może dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę jego poglądy. Ale co ciekawe, podróżnik przyznał się też, że wśród rodziny i przyjaciół ma wielu przedstawicieli tzw. kleru:
Moja siostra jest zakonnicą, po ślubach wieczystych, mój brat jest zakonnikiem, mój wujek był księdzem biskupem. Ja znam inny kler, lubię kler, przyjaźnię się z księżmi. Najwięksi moi przyjaciele to są księża po doktoratach, z którymi se piję wino, ale ani się nie upijają, ani nie mają dziwki zamiast gosposi
Biorąc to wszystko pod uwagę jego opinia nie może ani trochę dziwić. A Wy zgadzacie się z nią?