Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz będzie się dziś tłumaczyć z KPO. W innych okolicznościach nikt by na nią na posiedzeniu rządu nie czekał – zostałaby zdymisjonowana. W rządzie koalicyjnym, w którym Polska 2050 ma kluczową liczbę posłów, to jednak nie jest takie proste. Z jednej strony, to najlepsza minister tego gabinetu, jedyna, której naprawdę się chciało. Z drugiej, jest oczywistym, że sytuacja wymaga złożenia politycznej ofiary.
Premier Donald Tusk początkowo bagatelizował aferę KPO. Jeszcze w poniedziałek próbował zrzucać winę na poprzedników z PiS. Później jednak zapowiadał, że podczas dzisiejszego posiedzenia rządu pojawi sie ten temat i będzie oczekiwał wyjaśnień od minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz.
Pani minister Pełczyńska-Nałęcz odpowiada za te działania. Jutro na rządzie pewnie długi, długi czas będzie tłumaczyła każdy z elementów tych procedur, będzie mówiła też o tym, co zrobiła jako nadzorująca ten resort. Po tej informacji będę miał już materiał wystarczający, żeby podjąć decyzje
– powiedział Donald Tusk.
Tym samym zapowiedział, że jeśli z wyjaśnień będzie wynikało, że niezbędne są decyzje personalne, to podejmie je bez względu na to, kogo dotyczą i z jakiej partii politycznej. Wydaje się, że dymisje dyrektorów departamentów oraz wiceministrów już nie wystarczą, ponieważ sprawa rozlała się tak mocno, że spodziewanego efektu może nie przynieść nawet dymisja ministra.
Jeśli będzie trzeba, także decyzje personalne. Nikogo nie zamierzam straszyć, szczególnie na konferencji prasowej, ale jeśli uznam, że ktoś zawiódł tutaj, też na poziomie politycznym, to poniesie tego konsekwencje
Gra idzie też o tematy przy sierpniowym grillu
Dymisja może zostać źle przyjęta nie tylko w szeregach Polska 2050, ale również w Koalicji Obywatelskiej. Jak ujawnili dziennikarze oraz użytkownicy platformy X, z dotacji w ramach KPO hojnie korzystały również rodziny polityków z PO oraz zaprzyjaźnieni celebryci.
Resort funduszy zapowiedział już kontrolę, a prokuratura podjęła czynności sprawdzające, ale – jak wynika z raportu Res Futura – afera KPO wymyka się schematom jakiejkolwiek innej „afery dnia” i będzie tylko eskalować.
Dla rządu to problem trudniejszy niż klasyczna „afera dnia”. Tu nie wystarczy jeden komunikat prasowy ani wymiana ciosów w Sejmie. Temat wraca falami, a każda nowa odsłona może trafić do innej grupy odbiorców
– czytamy w raporcie Europejskiego Kolektywu Analitycznego „Res Futura”.
Zdaniem analityków tego ośrodka, w kontekście dyskusji nad dymisją Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, wśród opinii internetowych domagających się jej, chce tego aż 62 procent komentujących w różnych miejscach internetu.
Ten wysoki udział wynika z jasnego skojarzenia jej funkcji z nadzorem nad KPO oraz z faktem, że w wielu dyskusjach przypisuje się jej odpowiedzialność za brak transparentności i niewystarczającą kontrolę nad procesem przyznawania środków
– napisali analitycy.
Co znamienne, aż 42 proc. komentujących opowiada się za dymisją samego premiera Donalda Tuska. Afera KPO nabiera tempa, a w najbliższych godzinach mogą wypłynąć kolejne sensacje – i to już nie tylko z branży HoReCa. Premier chciałby zamknąć sprawę przed świątecznym weekendem, tymczasem na plecach czuje oddech objeżdżającego kraj prezydenta Karola Nawrockiego. Ostatnie, czego pragnie, to by ta afera tliła się aż do 15 sierpnia.
W świąteczny weekend ludzie mieli rozmawiać o wszystkim, ale nie o aferze KPO. Jeśli nie zdymisjonuje Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, tematem przy grillu i piwie będą jachty, sauny oraz klub dla swingersów. Jeśli prezydent Nawrocki dorzuci do tego w środę kwotę wolną od podatku, trudno będzie narzucić narrację, że w budżecie państwa nie ma na to pieniędzy.
Robert Bagiński
