Piotr Krysiak to dziennikarz śledczy i „Dziewczyny z Dubaju”, na podstawie którego powstał film o tym samym tytule.
Jeśli chodzi o produkcję filmową, to producentem był Emil Stępień, producentką kreatywną – Doda, za reżyserię odpowiadała Maria Sadowska. Premiera filmu zbiegła się z problemami osobistymi Dody a także z informacjami o zarzutach prokuratorskich dla piosenkarki i jej męża.
W tamtym czasie piosenkarka twierdziła, że nic nie zarobiła na filmie „Dziewczyny z Dubaju”. Tymczasem Piotr Krysiak twierdzi, że gwiazda mija się z prawdą.
Dziennikarz w relacji na facebooku udostępnił zdjęcia przelewów, jakie miała otrzymać producentka. Zrelacjonował też ich rozmowę.
Od dłuższego już czasu Dorota Rabczewska skarży się dziennikarzom, że mimo wysiłku, który włożyła i pracy przy filmie „Dziewczyny z Dubaju” nie dostała od Emila S. producenta dzieła ani złotówki.
Autor książki „Dziewczyny z Dubaju” ujawnił przelewy, z których wynika, że piosenkarka otrzymała 268 tysięcy złotych.
Pierwszy przelew na kwotę 108.000 PLN został wykonany 17.01.2020 roku. Drugi przelew na kwotę 160.000 PLN został wykonany 01.03.2020. W obu transferach w tytule wpłaty czytamy: „Zgodnie z umową z dnia 3 stycznia 2020 roku”. (potwierdzenia przelewów w relacji)
Dalej Krysiak przytacza swoją rozmowę z Dodą:
Czy Emil znany nam S. zapłacił ci cokolwiek za pracę przy Dziewczynach z Dubaju?
– Na samym początku jakieś grosze jak ruszaliśmy z filmem, ale potem nic. No i nic po premierze. I nic z dystrybucji.
Początek to masz na myśli który rok?
– Początek jak ruszyliśmy – „doprecyzowała” piosenkarka.
– O co ci chodzi? – zapytała Dorota Rabczewska.
Wtedy wysłałem screeny przelewów na konto piosenkarki z dokładnymi datami.
– No i? – zapytała.
Mówisz dziennikarzom i mnie, że nic za ten film nie dostałaś. Ja tylko weryfikuję. Taka moja robota. Ty śpiewasz, ja piszę.
– Czy ty sobie teraz ze mnie robisz jaja czy uważasz, że przez dwa lata jajko jedyna osoba na planie miałam pracować za darmo nie koncertując i zawieszając wszystko? Reżyserka dostała pieniądze, aktorzy dostali pieniądze a producent kreatywny nie?? – wyrzuciła z siebie poirytowana wokalistka.
Dalsza część prawie godzinnej konwersacji a właściwie już później monologu zakończyła się tym, że w ogóle nie powinienem pytać artystki o takie rzeczy a już na pewno nie na dzień przed jej koncertem i nie wieczorem tylko rano.
W komentarzach internauci żartowali, że być może kwota 268 tysięcy złotych to groszowe sprawy i dlatego nie uznała tego za wynagrodzenie za swoją pracę.