Wszystkiego spodziewaliśmy się przed zimowymi igrzyskami, ale nie tego. Wielu straszyło atakiem Korei Północnej, nuklearnym końcem świata i wojną mocarstw. Tymczasem tuż przed inauguracją sportowych zmagań trzeba było wymienić wszystkich ochroniarzy, którzy mieli strzec bezpieczeństwa w trakcie igrzysk w Pjongczang!
Wszystko wskazuje na to, że winowajcą zamieszenia jest jakiś norowirus. W niedzielę 41 ochroniarzy zaczęło uskarżać się na biegunkę i nudności. Wszyscy trafili do szpitala z podejrzeniem ostrego zatrucia pokarmowego.
Aby nie ryzykować rozprzestrzeniania epidemii organizatorzy postanowili wycofać wszystkich 1200 ochroniarzy i zastąpić ich wojskiem. Na ich miejsce przybyło 900 żołnierzy armii Korei Południowej. Ochroniarze wrócą dopiero, gdy minie ryzyko rozprzestrzeniania wirusa.
Dodatkowo organizatorzy zarządzili dezynfekcję wszystkich kwater i autobusów w Pjongczang. Sprawdzona zostanie także żywność i kuchnie, które serwują posiłki obsłudze zawodów – gdyż wciąż nie ma pewności skąd wziął się wirus.
Jak na razie nie ma informacji o zakażeniach wśród sportowców. Jednak przy ostrych zatruciach pokarmowych nie trudno o przenoszenie wirusów. Miejmy nadzieję, że środki podjęte przez organizatorów zminimalizują ryzyko, a sportowcy w pełni sił przystąpią do rywalizacji.
Gdyby jednak wirus wygrał, to mielibyśmy do czynienia chyba z najdziwniejszymi igrzyskami olimpijskimi w historii…
A norovirus outbreak at the Winter Olympic facilities in Pyeongchang has led to 1,200 security guards being pulled from duty, just days before the opening of the 2018 games on Thursday. https://t.co/B8E4AhmjAe pic.twitter.com/lqKbLeIMxT
— CNN International (@cnni) 6 lutego 2018