Na decyzję sądu, w sprawie gwałtu sprzed 40 lat, Roman Polański zaczeka jeszcze 90 dni – zapowiedział sędzia w Los Angeles.
Sędzia Scott Gordon wysłuchał argumentów prokuratury i prawników Polańskiego, którzy wnioskowali o odbyciu kary w 1977 r., kiedy Polański spędził w areszcie 42 dni przed ogłoszeniem wyroku w sprawie zgwałcenia 13-latki.
Według prokuratury Polański domaga się specjalnego traktowania. „Ta sprawa ma już 40 lat, ponieważ oskarżony uciekł. Nie tylko uciekł, ale zwalczał wszelkie starania o sprowadzenie go z powrotem. Po prostu nie wierzymy, że w najlepszym interesie leży zapewnienie bogatemu celebrycie odmiennego traktowania niż każdemu innemu uciekinierowi” – powiedziała prokurator Michele Hanisee.
Dla przypomnienia: W 1977 r. Polański został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Oskarżony przyznał się do czynów i spędził 42 dni w zakładzie karnym. Przed ogłoszeniem wyroku postanowił opuścić USA, do dziś jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości. Obecnie przebywa we Francji. Skrzywdzona ubiegała się o umorzenie sprawy, tłumacząc, że oszczędzi to cierpień jej samej i rodzinie. Prawnik Braun tłumaczył, że reżyserowi zależy na możliwości podróżowania do USA, by móc odwiedzić grób swojej zmarłej żony.
źródło: PAP
fot.: wikipedia