Ryan James ma 31 lat i jest mężczyzną do towarzystwa. Jeszcze kilka lat temu wiódł spokojne życie speca od finansów, ale postanowił coś zmienić. Jego była partnerka namówiła go do nietypowej branży i… zostania prostytutką!
Jego partnerka także była kurtyzaną. Zapewne więc dobrze wiedziała do czego go namawia. Pochodzący z Sydney mężczyzna robił to początkowo anonimowo, później jednak przestał wstydzić się swojego zajęcia. I chyba wiemy czemu – jego konto zapełnia się z zawrotną prędkością!
James wydał swoją książkę pt. „Wspomnienia męskiego eskorta. Sekrety sex-biznesu”. Opisuje w niej wszystko, czego chcielibyście się dowiedzieć o zawodzie żigolaka.
ZOBACZ: Łódzkie: kupił Bułgarkę i kazał jej się prostytuować. W pół roku zarobił krocie
Ryan James inkasuje od kobiet od 400 do nawet 6,5 tysiąca dolarów. Randka z kolacją to 3,5 tysiąca, a rozszerzona o śniadanie i szereg innych „atrakcji” 6,5 tysiąca. Jak mówi mężczyzna z jego usług korzystają zarówno 20-latki jak i starsze kobiety. Ale wszystkie je łączy jedno – zazwyczaj wcale nie chodzi tylko i wyłącznie o seks!
Nie zależy im tylko na seksie. Oczywiście jest to dla nich ważne, ale ważniejsze jest po prostu towarzystwo. One po prostu chcą z kimś pogadać i czuć się zauważone. Marzą, by ktoś w końcu poświęcił im całą swoją uwagę
– opowiada.
Jak twierdzi jego ceny wcale nie są wygórowane, biorąc pod uwagę, że przy nim kobieta ma wręcz gwarancję satysfakcji. Jak mówi każda może pójść do klubu i znaleźć sobie kogoś na jedną noc, ale czy na pewno partner sprosta jej wymaganiom? On twierdzi, że zawsze daje radę.
o2.pl foto pixabay