O Kamikaze (Kamikadze) słyszeli zapewne wszyscy. W czasie II wojny światowej Japończycy stworzyli specjalne formacje wojskowe, których żołnierze, by zadać przeciwnikowi jak największe straty, poświęcali swoje życie. Niewiele jednak osób wie, skąd pochodzi i o co oznacza nazwa „Kamikaze”. Jeśli chcemy to rozszyfrować, musimy cofnąć się do średniowiecza, a dokładniej do 1274 i 1281 roku.
Mongolskie zapędy
Wtedy to na kontynencie azjatyckim dominowało imperium mongolskie pod przywództwem wnuka słynnego Czyngis-chana, Kubilaja-chana. Za jego rządów państwo osiągnęło największe rozmiary w swojej historii. Przywódca zapragnął podporządkowania sobie krajów ościennych, m.in. Japonię. Wysłał więc w 1268 roku poselstwo, w którym żądał złożenia hołdu. Jednak Japończycy nawet nie byli zainteresowani tym, co Kubilaj miał im do przekazania i bez zaglądania do korespondencji powiedzieli: nie! Podobnie stało się w 1270 i 1271 roku. Kolejne poselstwa w 1272 i 1273 roku nie zostały nawet wysłuchane. Dla Kubilaja – który poczuwał się do bycia spadkobiercą chińskiego cesarza, władcy „wszystkich pod niebem” – stanowiło to niesamowitą obrazę.
Niespodziewany sojusznik
Miarka się przebrała i 30 tys. żołnierzy na prawie 800 okrętach zaatakowało Japonię. Mongolska armia składająca się również z Koreańczyków, Chińczyków i Dżurdżenów dotarła na wyspę Kiusiu (południowa część archipelagu wysp należących do Japonii). Sytuacja Japończyków wydawała się podbramkowa. Pomocy dzielnym wyspiarzom udzielił jednak niespodziewany sojusznik… tajfun, który wywołał panikę wśród napastników. Chaotyczny odwrót spowodował, że wiele okrętów rozbiło się o skały, a życie straciło 13 tys. żołnierzy z kontynentu.
Kubilaj-chan nie zamierzał jednak zrezygnować z podporządkowania Japonii. W 1275 i 1279 roku wysłał poselstwa, które nakazywały japońskiemu cesarzowi Go-Uda przybycie przed oblicze mongolskiego władcy. Cierpliwość Japończyków wyczerpała się i posłowie zostali publicznie ścięci. Wyspiarze spodziewali się kolejnego ataku z kontynentu: umacniali pozycje obronne i odprawiali modły w całym kraju. Nie pomylili się, gdyż w 1281 roku 100-tysięczna armia mongolska ponownie zaatakowała Kiusiu, przedzierając się przez japońską obronę i wdzierając w głąb terytorium. Na szczęście dla Japończyków ponownie z odsieczą nadciągnął wyjątkowy sojusznik tajfun. Panika napastników, statki roztrzaskane o skały i ciała żołnierzy wojsk mongolskich unoszące się na wodzie – tak wyglądał krajobraz po Kamikaze („Boski Wiatr”), jak nazwali mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni tajfun, który dwukrotnie uratował ich państwo.
Nazwa nie pomogła
Tak samo powstały w 1944 roku Specjalny Korpus Uderzeniowy Boski Wiatr lub Oddziały Boskiego Wiatru do Ataków Specjalnych, czyli Kamikaze, miały być tym, co uratuje Japonię przed nadchodzącą klęską w II wojnie światowej.
Fot. Skutki ataku kamikaze w USS Bunker Hill/U.S. Navy/Quercusrobur/commons.wikimedia.org