Karolina Gilon, jedna z twarzy Polsatu, znana z takich programów jak „Love Island” czy „Ninja Warrior Polska”, podzieliła się ze swoimi fanami przykrą wiadomością. Po przerwie macierzyńskiej okazało się, że nie wróci do pracy w stacji. Jej szczere i emocjonalne nagranie wywołało duże poruszenie, ale też odpowiedź ze strony Polsatu i komentarz od jej kolegi z planu.
Łzy i rozczarowanie
W krótkim wideo opublikowanym w mediach społecznościowych, Gilon opowiedziała o swoim zawodowym rozczarowaniu. Wyraźnie poruszona przyznała, że choć była gotowa wrócić do pracy po urodzeniu dziecka, nie otrzymała żadnej propozycji ze strony stacji.
– Chciałam wrócić, ale nie było już dla mnie miejsca – powiedziała z żalem.
W sieci pojawiło się wiele słów wsparcia od fanów, ale też głosy, które zwracały uwagę, że media rządzą się swoimi prawami.
Polsat odpowiada: „Proponowaliśmy jej pracę”
Stacja szybko zareagowała na medialne poruszenie. Rzecznik Polsatu, Tomasz Matwiejczuk, zaznaczył, że Gilon nie została zwolniona – jej kontrakt po prostu wygasł z końcem sierpnia, a wcześniej zaproponowano jej udział w „Tańcu z Gwiazdami”. Ta propozycja jednak została przez prezenterkę odrzucona.
Według przedstawicieli stacji, nie było żadnych złych intencji – zmieniły się formaty programów, a decyzje programowe wynikają z wyników oglądalności i strategii antenowej.
Kolega z planu wbija szpilę
Dodatkowego komentarza udzielił Jerzy Mielewski – współprowadzący „Ninja Warrior Polska”. Choć podkreślił, że darzy Karolinę sympatią, nie ukrywał rozczarowania całą sytuacją. W jego opinii nagłaśnianie sprawy i łączenie jej z macierzyństwem nie było właściwe.
– Cała ta „drama” była niepotrzebna – napisał w mediach społecznościowych. – A mieszanie w to macierzyństwa już zupełnie nie na miejscu.
Zasugerował też, że mogły pojawić się zbyt wygórowane oczekiwania finansowe, które wpłynęły na decyzję o zakończeniu współpracy.
Sieć podzielona
Sprawa Karoliny Gilon wywołała w internecie wiele emocji. Część internautów stanęła po stronie prezenterki, podkreślając trudności kobiet wracających do pracy po urodzeniu dziecka. Inni uznali, że reakcja Gilon była przesadzona, a rynek medialny nie gwarantuje nikomu stałego miejsca, zwłaszcza przy umowach kontraktowych.
