Jest kilka powodów przez które węży jest aż tak wiele.
Mieszkańcy Bangkoku w Tajlandii przeżywają prawdziwą gehennę. W ich domach i mieszkaniach coraz częściej gnieżdżą się, często groźne dla ludzi, węże. W tym tropikalnym kraju zawsze istniał ten problem, jednak w ostatnich latach cały czas narasta. Dlaczego?
Ten rok zapowiada się na rekordowy. Tylko do listopada straż w Bangkoku odnotowała niemal 32 tysiące zgłoszeń o tych gadach kryjących się w zakamarkach domów. W całym ubiegłym roku było to 29 tysięcy, zaś w 2012 – zaledwie 10 tysięcy.
Są to tylko dane pochodzące ze zgłoszeń do służb. Ile osób radzi sobie z wężami na własną rękę? Trudno powiedzieć, ale można podejrzewać, że kilkukrotnie więcej! To pokazuje prawdziwą skalę niemiłych spotkań na linii wąż – prawowity lokator.
Na ten stan rzeczy szczególnie mocno wpływają dwie rzeczy. Po pierwsze ten rok był wyjątkowo ulewny i węże szukały ciepłego i suchego schronienia. W 8-milionowej metropolii siedziby ludzkie to najlepsze miejsca nadające się do przeczekania niepogody. Druga kwestia, to intensywny rozrost miasta, które pochłania kolejne tereny wokół, a część z nich porastała dżungla zamieszkiwana przez setki pełzających gadów.
Wiele zdjęć z Tajlandii, pokazuje węże chwytane w toaletach. Dzieje się tak, gdyż część gatunków tych tworzeń upodobała sobie miejską kanalizację. I podobnie jak szczury, są w stanie rurami podróżować aż do muszli klozetowych w mieszkaniach i domach Tajów. Stąd też wiele ugryzień ma swój początek w nieuważnym siadaniu na desce klozetowej… zgroza!
Mimo to Tajowie nie wyzbyli się pewnych ciekawych zwyczajów i – mimo wszystko – pozytywnego nastawienia do węży. Wielu zwraca uwagę, że pomagają one walczyć z plagą szczurów, a poza tym spotkanie z wężem często bierze się tam za oznakę nadchodzącego szczęścia.
Przy takich okazjach należy się cieszyć, że naszym najgroźniejszym wężem jest poczciwa żmija, a częściej – jeśli w ogóle – możemy spotkać niegroźne zaskrońce! I to raczej nie w mieszkaniu!
turystyka.wp.pl/twitter.com