Choć zazwyczaj przestrzegamy Was przed skutkami nadmiernego spożycia alkoholu, tym razem jednak opiszemy sytuację, w której główna bohaterka przeżyła prawdopodobnie dzięki odpowiedniej ilości wchłoniętych w organizm procentów. 4,5 promila wystarczyło bowiem do przeżycia dość groźnego upadku.
51-latka wraz z dwoma kolegami urządzała sobie libację na działce przy ulicy Gintrowskiego na warszawskim Mokotowie. Właściciel działki usiłował ich przegonić i ostrzegał, że na terenie posesji znajduje się głęboka studnia. Ale towarzystwo nie słuchało, bo miało już mocno w czubie. Kobieta, jak się potem okazało, miała aż 4,5 promila we krwi!
Wypadek zdarzył się gdy siadła na metalowej płycie przykrywającej studnię. Blacha przechyliła się, a kompletnie pijana kobieta wpadła do 5-metrowego, wąskiego otworu. Aby ją wydobyć potrzebni byli strażacy!
ZOBACZ: Dziesięć stalowych ostrzy podziurawiło pracownika fabryki. Przerażające zdjęcia [FOTO]
W szpitalu okazało się, że poza paroma guzami i zadrapaniami nic jej nie jest. Potrzebowała raczej czasu aby przetrzeźwieć. Świadkowie przyznają zgodnie, że wiotkość, którą kobieta osiągnęła po alkoholu pozwoliła jej na w miarę bezszkodowe przetrwania upadku z wysokości.
Historia zna oczywiście więcej tego typu przypadków. Nie należy jednak wysnuwać wniosków, że alkohol ratuje życie. Doskonale przecież wiemy, że gdyby nie on, to do wielu groźnych sytuacji po prostu by nie doszło!
se.pl/ foto: zdjęcie ilsutracyjne/youtube screenshot