15 października 2023 roku odbędą się Wybory Parlamentarne, a równocześnie z nimi – Referendum. Opozycja nawołuje jednak do bojkotu tego głosowania i takie działanie popiera Monika Richardson.
Wcześniej dziennikarka, a obecnie właścicielka szkoły językowej oraz influencerka, Monika Richardson z jednej strony namawia do udziału w wyborach, ale też do tego, by nie głosować w Referendum. Dlaczego?
W Referendum pojawiają się cztery pytania dotyczącej polskiej polityki [zobacz tutaj]. Jednak wynik tego głosowania będzie wiążący jedynie przy ponad 50% frekwencji. Pisząc o wyborach, Richardson agituje:
…nie zapomnijcie powiedzieć przy urnach: „Odmawiam wzięcia udziału w referendum i nie przyjmuję karty referendalnej”.
Komisje dostały rozkaz zszywania kart do głosowania z kartami do referendum, więc jeśli weźmiecie do ręki dokumenty, to wzięliście udział w referendum. Nawet jeśli oddacie głos nieważny.
– ostrzega w swoim wpisie.
Polacy przez lata namawiani byli do liczniejszego udziału w wyborach. Tak więc bojkot referendum można by uznać za działanie antydemokratyczne. Tymczasem Patryk Wachowiec, analityk prawny z Forum Obywatelskiego Rozwoju twierdzi:
…przedstawiciele partii rządzącej i jej zwolennicy podnoszą argument, że odmowa głosowania i zniechęcanie innych osób do udziału w nim to rzekomo działania antydemokratyczne. Jest jednak dokładnie na odwrót: bojkot „referendum” – przy jednoczesnym głosowaniu w wyborach – mieści się w pełni w ramach porządku demokratycznego*
Jak więc widać, także bojkot referendum można wytłumaczyć. Choć stoi to w sprzeczności z samą ideą demokracji i tym, że możemy głosować.
Nie wiesz, na kogo zagłosować w Wyborach? Wypełnij TEN test!
Wyświetl ten post na Instagramie
* cyt. for.org.pl