Stare zapiski odnalezione w domu zmarłej brytyjskiej arystokratki, Lady Lucan pomogły odnaleźć jej męża, który zniknął 46 lat temu. Kobieta była przekonana, że partner po dokonaniu przerażającej zbrodni popełnił samobójstwo rzucając się w morze. Choć nigdy nie odnaleziono jego ciała to mężczyzna został uznany za zmarłego.
Okazuje się, że była to mylna hipoteza, ponieważ uciekł z kraju i zaszył się w buddyjskim klasztorze, gdzie przez blisko pół wieku funkcjonował jako mnich! Na trop Richarda Lucana, który został uznany za zmarłego 46 lat temu pozwoliły trafić zapiski jakie sporządziła jego żona Lucy. Wspomnienia zostały odnalezione przez jej bliskich po śmierci kobiety. Pisała w nich o morderstwie jakiego dokonał w 1974 roku jej mąż (zabił nianię swoich dzieci) i próbie rzekomego „samobójstwa”. Mężczyzna miał rzucić się w morskie fale. Śledztwo, które wznowiła brytyjska policja zaprowadziło ich do małej wioski w Australii!
ZOBACZ:Złodziejka wykiwała ochronę sklepu. Założyła na siebie osiem par spodni i (…)!
Wiele osób z otoczenia lady Lucan wątpiło w śmierć jej męża Richarda i było przekonanych, że mąż jeździ po całym świecie i co jakiś czas zmienia miejsce zamieszkania. Mało kto dawał wiarę. że lord Lucan targnął się na swoje życie. Dzięki prowadzonemu śledztwu, zapiskom lady Victorii Lucan i ustaleniom syna zamordowanej niani, Neil’a Berriman’a dowiedziono, że mężczyzna żyje. Neil Berriman, który prowadził śledztwo na własną rękę odkrył, że Lucan został buddyjskim mnichem i mieszka w małym australijskim miasteczku. Mężczyzna miał cały czas zmieniać tożsamość i podawać się za kogo innego niż jest naprawdę. Wkrótce do Australii mają polecieć przedstawiciele Scotand Yardu, aby to sprawdzić.
ZOBACZ TAKŻE:Zamurował żonę w ścianie! Wszystko wyszło na jaw po 21 latach
źródła: dailymail.co.uk, foto: youtube.com