O zagrożeniu tą rośliną pisaliśmy nie raz. Okres od czerwca do sierpnia to czas, kiedy jest najgroźniejsza i potrafi najdotkliwiej skrzywdzić nieświadomych niebezpieczeństwa ludzi i zwierzęta. Walka z nią w Polsce nie idzie najlepiej, dlatego sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli.
Barszcz kaukaski, jest blisko spokrewniony z Barszczem Sosnowskiego. Ten drugi miał być pastewną, tanią i prostą w uprawie rośliną, którą zaadaptowano po raz pierwszy w ZSRR w latach 50-tych. Szybko okazało się, że przez obecność parzących olejków eterycznych jego zbiór jest niemalże niemożliwy, a roślina potrafi agresywnie rozprzestrzeniać się w różnych ekosystemach.
ZOBACZ TEŻ: Jeździli pociągiem ze zwłokami. Przez 5 godzin nikt się nie zorientował!
Barszcz kaukaski jest niezwykle podobny do Barszczu Sosnowskiego, ale w przeciwieństwie do niego trafił na zachód Europy, jako roślina ozdobna. Z ogrodów botanicznych szybko rozprzestrzenił się na użytki rolne i nieużytki i tak samo jak jego krewny zaczął uprzykrzać ludziom życie wszędzie tam gdzie się pojawił.
Ze względu na realne zagrożenie przez Barszcze kontrolę w tej sprawie podjęła Naczelna Izba Kontroli. Jak napisano w raporcie, starania o wytępienie rośliny w kraju są niewystarczające, a dodatkowo mamy spore opóźnienia we wdrażaniu europejskich dyrektyw, które tę walkę mają regulować.
W Polsce nie ma ani dokładnych danych dotyczących skali problemu, ani jasno określonych środków i strategii wymaganych do poradzenia sobie z nich. Nie wiadomo też, kto miałby i na jakich zasadach cały system walki z Barszczem sfinansować.
Miejmy nadzieję, że takie plany i strategie się pojawią, bowiem miesiące letnie to czas największej aktywności Barszczy. W tym roku już raczej nic konkretnego nie uda się z tym problemem zrobić, ale na przyszłe wakacje można by już dokonać całkiem sporo.