Ta śmierć wstrząsnęła całą polską kinematografią. Odszedł jeden z najlepszych polskich reżyserów. Jerzy Gruza był niekwestionowanym mistrzem swojego gatunku. Zostały po nim kultowe filmy, które znamy niemal na pamięć.
Jerzy Gruza zmarł w wieku 87 lat. Na swoim koncie miał takie filmy jak: „Wojna domowa”, „Czterdziestolatek”, „Tygrysy Europy” czy „Gulczas. A jak myślisz”.
Prócz wielu zrealizowanych filmów był również reżyserem teatralnym. W teatrze zrealizował takie spektakle jak: „Skrzypek na dachu” (był grany prawie pięćset razy w tym teatrze), czy: „Jesus Christ Super Star”, „Les Miserables” i „Człowiek z La Manczy”. Nic więc dziwnego, że dla wielu był autorytetem w kwestii reżyserii.
Operator filmowy Jacek Zygadło tak wspomina Jerzego Gruzę:
Jerzy Gruza charakteryzował się poczuciem humoru i miał duży dystans do siebie. To, co mnie wtedy zaskoczyło, to niezwykła intuicja Jurka w doborze obsady aktorskiej. Pamiętam, żeśmy parę tygodni robili zdjęcia próbne i nie był przekonany, kto ma tę rolę czterdziestolatka zagrać. Wreszcie Gruza postawił na Andrzeja Kopiczyńskiego. To wtedy nam się wydawało może nie najlepszym rozwiązaniem, ale życie pokazało, że to był świetny wybór.
ZOBACZ: o. Adam Szustak popełnił wielki błąd. Znany dominikanin przeprasza wszystkich za…
Również profesor Piotr Gliński, minister kultury napisał na swoim profilu na Twitterze: „Odszedł Jerzy Gruza. Reżyser kultowych seriali, filmów i przedstawień telewizyjnych, postać wielkoformatowa, barwna, człowiek – historia polskiej kultury popularnej. Jego bliskim składam kondolencje”
Źródło: Twitter, Wikipedia