I tym razem nadzieje totalno-absurdalnej i wrogiej aspiracjom Polaków opozycji nie ziściły się. Już byli w ogródku i witali się z ratingową gąską, wieszczyli ucieczkę zagranicznych inwestorów z Polski, głosili pogrom na giełdzie, skąd ponoć z powodu prezydentury Andrzeja Dudy „wyparowało” 50 mld zł, TVN-24 uruchomił nawet wieczorne wydanie specjalne – być może liczyli wraz ze swymi ekspertami na obniżkę polskiego ratingu z poziomu A-2 do poziomu Z-7, a tu taka niespodzianka.
W postępowych i zakodowanych mediach szok i niedowierzanie, bo marzenia szkodników i zwykłych sprzedawczyków się nie sprawdziły. Miała być 13 maja masakra piłą mechaniczną nowego polskiego rządu, a wyszedł jedynie lekki zefirek. Przedstawiciele opozycji tak bardzo liczyli, że pomagając niszczyć dobre opinie o polskiej gospodarce, w licznych zagranicznych mediach w Polsce oraz portalach, strasząc, że euro będzie po 5 zł, z powodu działań polskiego rządu, tak jakby nie było już prawie po 5 zł w 2011 r. za rządu premiera Donalda Tuska będą mieć sukces. Tak bardzo liczyli na powrót do stołu pełnego ośmiorniczek i rocznikowych win, zwłaszcza z powodu „kolejnej, udanej prywatyzacji”. Jak mawia Nowoczesny Ryszard:
„nie wiem co będzie, ale mam złe przeczucia, bo to co się dzieje w ostatnich miesiącach w Polsce, raczej powoduje, że inwestorzy boją się Polski, niż są skłonni w Polsce inwestować”.
I masz babo placek, bo niemiecki Mercedes otwiera nową fabrykę w Polsce, choć Niemcy mają ich tu już bez liku. Była minister sportu Joanna Mucha z PO, która sama tak zgrabnie dorzuciła z publicznych pieniędzy kilka milionów złotych do koncertu Madonny też zagrzmiała złowieszczo:
„My już w tej chwili przekroczyliśmy masę krytyczną. Ta kula śniegowa już się właśnie zaczęła toczyć. Jesteśmy na bardzo prostej drodze do tego, żeby nasze państwo zbankrutowało, tylko tego jeszcze nie widzimy. Jeśli kolejne obietnice wyborcze PIS-u zostaną wprowadzone, w szczególności ta związana z wiekiem emerytalnym bez dodatkowych ograniczeń, to nawarstwiającej się kuli śniegowej długu publicznego nie da się już odwrócić”.
A, czyż to nie koalicja PO–PSL po 8 latach fatalnych rządów, nie dorzuciła nam przypadkiem 500 mld zł nowego długu publicznego, nie zaakceptowała przypadkiem utraty dochodów podatkowych, zwłaszcza z VAT, CIT i akcyzy na blisko 340 mld zł i nie powiększyła przypadkiem deficytów budżetowych na łączną kwotę, kolejnych, ponad 300 mld zł. Oczywiście urywanie się z łańcucha lichwiarzy i spekulantów walutowych nie jest ani łatwe ani przyjemne, ale stopniowo czynić to trzeba, po prostu albo mniej pożyczając za granicą, albo pożyczając dużo taniej – sprzedając polskie obligacje np. chińskim bankom.
Porównywanie Polski przez analityków money.pl do afrykańskiej Botswany, 2-milionowego, półpustynnego kraju i twierdzenie, że Polska nigdy nie była rajem dla inwestorów zagranicznych może budzić tylko śmiech i politowanie. Polska i polski rząd nie mogą dać się dalej szanbtażować agencjom ratingowych, spekulantom walutowym, zwykłym lichwiarzom i lobby bankowemu, jak i wrogom nowego porządku w kraju. Nie ma co czekać na lipiec, wrzesień czy grudzień, nie oddychać i nie zmieniać kraju i nie starając się zwrócić Polakom zagrabionych im pieniędzy, często w sposób podstępny, nieuczciwy i niezgodny z prawem, a idących w dziesiątki miliardów złotych z tytułu tzw. kredytów frankowych, polisolokat i opcji walutowych, tylko dlatego, że czekają nas kolejne ratingi.
Tu chodzi o to, czy blisko 100 mld zł trafi w polskie ręce i do polskich portfeli czy do obcych, zagranicznych banków i podmiotów zagranicznych. Stąd ta histeria opozycji, oni już wiedzą, że jeśli polski rząd zrealizuje swe obietnice: kwota wolna, niższy wiek emerytalny i przedłoży bezpieczeństwo ekonomiczne własnych obywateli ponad interesy zagranicznego lobby lichwiarsko-bankowego, to do władzy i stołków PO–PSL, Nowoczesna długo nie powrócą. Lepszy jest nieco niższy wzrost za własne pieniądze, niż nieco większy, ale za cudze i pożyczone pieniądze. Z wielkich długów i zwykłej nędzy rzadko się dochodzi do wielkich pieniędzy.