Od środowego wieczora w Waszyngtonie trwają zamieszki. W ich wyniku potwierdzono śmierć już czterech osób. Ta niezwykle napięta sytuacja spowodowała decyzję władz stolicy USA o wprowadzeniu została godzina policyjna.
W środę wieczorem do Kapitolu w Waszyngtonie wtargnął tłum zwolenników Donalda Trumpa. W tym właśnie czasie trwało posiedzenie mające na celu zatwierdzenie wyboru Joe Bidena na prezydenta USA.
Po wtargnięciu do budynku demonstrantów zapanował kompletny chaos. Podczas całego zamieszania padły strzały. Członkowie Kongresu musieli zostać ewakuowani. Na miejscu zjawiła się policja. Użyła ona wobec protestujących gazu łzawiącego oraz grantów hukowych. W trakcie zamieszek śmiertelnie postrzelona przez policję Kapitolu została kobieta. Poza nią zmarły jeszcze na skutek nagłych wypadków trzy inne osoby. Funkcjonariusze podczas tych zamieszek zatrzymali 50 osób.
W związku z tak napiętą sytuacją w Waszyngtonie od 18 czasu lokalnego (od północy czasu polskiego) wprowadzona została godzina policyjna. Burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser ogłosiła, że stan wyjątkowy potrwa do 21 stycznia. Wtedy właśnie będzie już po zaprzysiężeniu Joe Bidena.
W gotowości do interwencji pozostaje Gwardia Narodowa USA, która zostaje zmobilizowana z różnych pobliskich stanów.
Wydarzenia spod Kapitolu potępił oczywiście Joe Biden. Stwierdził, iż jest to atak na demokracje. Donald Trump natomiast zachęcał protestujących do powrotu do domów, lecz wciąż mówił o sfałszowaniu wyborów. „Tego typu wydarzenia dzieją się, gdy zwycięstwo w wyborach jest tak bezceremonialnie i zaciekle odbierane wielkim patriotom, którzy przez tak długi czas byli źle i niesprawiedliwie traktowani. Idźcie do domu w miłości i pokoju. Zapamiętajcie ten dzień na zawsze!” – napisał na Twitterze.
Źródło: Radio Zet
Foto: Pixabay