Alarm wszczęła Europejska Agencja Bezpieczeństwa Morskiego, która poinformowała o swojej obserwacji polskie służby. Na północ od Jastarni dostrzeżono wielką plamę zanieczyszczenia nieznanego pochodzenia i nieznanego składu. Na miejsce wyekspediowano polski statek ratowniczy, który miał zbadać sytuację.
Zanieczyszczenie wód Bałtyku zostało odkryte przez Europejską Agencję Bezpieczeństwa Morskiego na podstawie zdjęć satelitarnych. Widać na nich było plamę o długości 34 kilometrów i szerokości 1,3 kilometra. Informację przekazano do Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni, która wysłała na miejsce statek Kapitan Point. Nie było bowiem jasne, co to za zanieczyszczenie i jak wielkie zagrożenie stanowi.
Na miejscu okazało się na szczęście, że zagrożenie nie jest aż tak duże jak podejrzewano. Plama okazała się substancją ropopochodną, ale w niskim stężeniu. Zamiast wielkiej plamy o długości 34 kilometrów odkryto kilka mniejszych.
Cz. 1/2 Na chwilę obecną KPT. POINC patroluje rejon wystąpienia rozlewu. Zanieczyszczenie nie okazało się być tak duże, jak podawała depesza @EMSA_LISBON . Morze samo już „rozmyło” większą część substancji ropopochodnej. Nasi ratownicy ograniczają się do patrolowania rejonu oraz
— Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa 🇵🇱 💯 (@mspirsar) April 21, 2020
Zanieczyszczenie sklasyfikowano jako „niezagrażające w znacznym stopniu środowisku”. Załoga statku Kapitan Point pobrała próbki i rozpoczęła proces neutralizacji zagrożenia.
Jak dotąd nie jest znana przyczyna wycieku substancji. Być może jest to wynik awarii któregoś ze statków, który przepływał w tym rejonie. Substancja zneutralizowana zostanie dzięki środkowi chemicznemu, który jest neutralny dla środowiska naturalnego Morza Bałtyckiego.
Morze Bałtyckie boryka się z problemem dużego zanieczyszczenia. Jest ono nie tylko wynikiem gospodarek państw nadbałtyckich, ale również setek lub tysięcy ton niebezpiecznych substancji, amunicji, gazów bojowych, itd. zatopionych na Bałtyku po II Wojnie Światowej.