Harvey Weinstein – znany amerykański producent filmowy został uznany winnym gwałtu trzeciego stopnia na aktorce i napaści seksualnej wobec swojej asystentki. Nowojorska ława przysięgłych podjęła tę decyzję po pięciu dniach obrad.
Sławny producent filmowy z Hollywood od dawna podejrzewany był o nieetyczne praktyki wobec swoich podwładnych. Schyłek jego kariery został zapoczątkowany przez ruch #metoo po którym gwiazdy filmowe zaczęły otwarcie mówić o nadużyciach seksualnych, których dopuszczali się ich przełożeni. O Weinsteinie w tym kontekście mówiły m.in. Gwyneth Paltrow, Angelina Jolie, czy Charlize Theron. Po tych oskarżeniach producent został wydalony z Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Znany jest z takich tytułów jak Zakochany Szekspir, czy Pan i władca: Na krańcu świata
Ława przysięgłych uniewinniła producenta od zarzutu drapieżnej napaści na tle seksualnym (predatory sexual assault), za który groziłoby mu dożywocie, natomiast uznała go winnym dwóch innych czynów. Pierwszy, to gwałt trzeciego stopnia na początkującej aktorce Jessice Mann, którego dopuścił się w 2013 roku, a drugi to wymuszenie aktu seksualnego na asystentce – Mimi Haleyi w 2006 roku. Po zsumowaniu zarzutów, Weinsteinowi grozi 29 lat więzienia, cztery za gwałt i pozostałe za napaść.
ZOBACZ TEŻ: Dramat Kowalkiewicz trwa. Zawodniczka wraca do Polski
Ogłoszenie sentencji wyroku zostało zaplanowane na 11 marca. Decyzją sędziego hollywoodzki producent został niezwłocznie zakuty w kajdanki i trafił do więzienia. Docelowo ma trafić do szpitala więziennego, ponieważ prawnicy Weinsteina twierdzą, że potrzebuje on opieki medycznej po nieudanej operacji kręgosłupa.