Schloß Holte-Stukenbrock to niewielkie miasto w zachodnich Niemczech. W jednej z tamtejszych firm przez lata pracownicy umierali w dziwnych okolicznościach na zawały serca, lub nowotwory. Okazało się, że za wszystkim stoi 56-letni pracownik, który zatruwał ludzi ich własnymi kanapkami.
Klaus O. pracował w firmie ARI Armaturen. Wszystko zaczęło się latem ubiegłego roku, gdy jeden z jego kolegów zauważył dziwny biały proszek na swojej kanapce. Poprosił o zbadanie monitoringu. Wtedy pierwszy raz dostrzeżono działanie Klausa O. Początkowo wszyscy myśleli, że to żarty, ale gdy policja zbadała substancję i ogłosiła, że to octan ołowiu – jedna z najsilniejszych, bezsmakowych trucizn – od razu go zatrzymano.
ZOBACZ: [VIDEO] Rosjanin z nożem w plecach wyszedł ze szpitala. Nie uwierzysz po co!
Jest wielce prawdopodobne, że 56-latek truł swoich współpracowników nawet przez 18 lat! Śledczy twierdzą, że są pewni trzech przypadków, w których mężczyzna podtruwaniem doprowadził do przedwczesnej śmierci. Jednak łącznie zamierzają przebadać 21 zgonów pracowników firmy, w której zatrudniony był podejrzany.
Tym bardziej, że wielu z pracowników zgłaszało dziwne objawy lekarzom, którzy jednak nie skojarzyli ich z zatruciem metalami ciężkimi. Przed śmiercią ludzie ci skarżyli się na odbarwienia skóry, drgawki i zawroty głowy.
Proces truciciela już trwa. Prokurator żąda dla niego dożywocia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Uważa, że mężczyzna może dalej truć ludzi. Dodatkowo, trzy z osób, z którymi pracował cierpią na choroby wywołane podtruwaniem. Dwie mają niewydolność nerek, zaś trzecia uszkodzenia mózgu, przez które przebywa w śpiączce. Wyrok zapadnie 7 marca.
wprost.pl/ foto: pixabay.