Jesteśmy pewni, że niejeden magik zrobiłby z tego auta „nówkę-sztukę, niebitą, z małym przebiegiem”. Zadziwiające za to jest, że rumuński kierowca, tuż po wypadku, mógł ruszyć w dalszą drogę i policjanci nic z tym nie zrobili!
Do zdarzenia doszło na Węgrzech na autostradzie M7. Rumuński kierowca stracił panowanie nad autem, uderzył w barierkę, a następnie jego auto wywróciło się na bok. W wypadku na szczęście nikt nie ucierpiał, ale strażacy mieli ręce pełne roboty.
ZOBACZ: Tragedia w Portugalii. W wypadku autokarowym zginęło 29 turystów
Co jednak najciekawsze, gdy samochód został postawiony na koła… kierowca mógł nim ruszyć w dalszą drogę! Otrzymał od policjantów jedynie „ostrzeżenie” i ruszył w siną dalej wzbudzając słuszne zainteresowanie innych węgierskich kierowców.
W takim stanie samochód przejechał około 260 kilometrów. Sfotografowali go kierowcy mający postój na jednej ze stacji benzynowych, gdzie rozbitek zjechał aby zatankować. Od razu gromy posypały się na głowy policjantów, którzy dopuścili pojazd do ruchu.
Ci jednak bronią się, że brawo zakazuje „konfiskaty” samochodu, dlatego mieli związane ręce. Cóż – ciekawe co by było, gdyby ten uszkodzony wóz spowodował po drodze jakiś wypadek, lub innego rodzaju zagrożenie na drodze?
o2.pl/ foto: screenshot