Kim Dzong Un wrócił niedawno z trzytygodniowego… no właśnie, nie wiadomo czego – urlopu, odpoczynku, a może sprytnie zaplanowanej nieobecności w celu uknucia intrygi na szczytach władz? Teorii na ten temat jest wiele, ale wciąż żadna z nich nie znalazła sobie wystarczającego poparcia w dowodach. Niektórzy zwrócili uwagę na ślady na rękach dyktatora, które rzekomo widać na nagraniach.
Od połowy kwietnia świat zastanawiał się, co też stało się z wodzem Korei Północnej Kim Dzong Unem. Początkowo media podały, że stan zdrowia dyktatora jest bardzo zły i przeszedł on poważną operację. Przez długie 20 dni nie pojawił się ani jeden oficjalny komentarz w tej sprawie. Wszystko odmieniło się dopiero w poprzedni piątek, kiedy to Kim Dzong Un pojawił się na otwarciu fabryki nawozów sztucznych.
ZOBACZ TEŻ: Pacjenci z COVID-19 skarżą się na TEN OBJAW. Może świadczyć o zakażeniu koronawirusem
Fakt, że Kim Dzong Uu nie uczestniczył w jednym z najważniejszych świąt państwowych w Korei – rocznicy urodzin Kim Ir Sena, swojego dziadka – sprawił, że naprawdę prawdopodobne wydawały się problemy zdrowotne wodza. Jednak 1 maja pojawił się jak gdyby nigdy nic.
Niektórzy twierdzili, że na dłoniach Kim Dzong Una widać dziwne plamy, które mogą świadczyć o przebytym niedawno zabiegu i chorobie. Miałoby to uprawdopodobnić teorię o kiepskim stanie zdrowia jako przyczynie nieobecności dyktatora.
Południowokoreański wywiad zaprzecza tym doniesieniom. Szef agencji wywiadu Korei Południowej, Suh Hoon twierdzi, że sporadyczna obecność Kim Dzong Una w przestrzeni publicznej wynika tylko i wyłącznie z obawy przed koronawirusem. W ubiegłym roku przywódca Korei Północnej pokazał się do początku maja około 50 razy, w tym roku – zaledwie 17.