Ciągle słyszymy o tym jak niebezpieczne są spacery w czasie epidemii. W Pieninach są jednak bardziej ryzykowne.
Niektórym ciężko usiedzieć w domu podczas epidemii. Wychodzenie nie jest zalecane bez istotnego powodu. Ta kobieta, wychodząc z dziećmi na spacer po Pieninach nie mogła się jednak spodziewać tego, co ją spotkało.
35-letnia mieszkanka wsi Sromowce Niżne postanowiła w poniedziałek udać się na przechadzkę nad Dunajec. Wraz ze sobą wzięła dzieci i psa. Wszystko wydawało się w porządku, dopóki młoda kobieta nie zbliżyła się do rzeki.
Gdy cała grupka dotarła nad Dunajec rozegrał się dramat. Młoda kobieta poczuła ogromny ból w prawej ręce, okazało się, że została postrzelona. Kula przeszła przez rękę na wylot. Nikt nie widział skąd nadleciał pocisk. Po ranną przyjechała karetka i przetransportowała ją do szpitala, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policjanci ustalili, że była to kula z broni ostrej. Najprawdopodobniej człowiek, który oddał strzał znajdował się po drugiej stronie rzeki, już na Słowacji. Funkcjonariusze zarówno polskiej, jak i słowackiej policji zamierzają współpracować w tej sprawie.
Na razie nie udało się ustalić tożsamości sprawcy. Możliwe, że do młodej kobiety strzelał jakiś szaleniec, jednak bardziej prawdopodobne, że padła ofiarą zbłąkanej kuli jakiegoś słowackiego myśliwego, lub kłusownika.
ZOBACZ TEŻ: Epidemia uratowała TERRORYSTĘ. Dzięki niej wyszedł na wolność
Jak widać są miejsca w Polsce, gdzie ostrzeżenie przed wychodzeniem z domu ma więcej racji, niż w innych. Mamy nadzieję, że policja szybko znajdzie sprawcę zdarzenia i mieszkańcy Pienin będą mogli niedługo spacerować wolni od wirusa i zbłąkanych kul.